wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 6 cz. 2 - Halo! To mój nowy piesek! Czyli, jak ośmieszyć Kagamiego!

Park jest idealnym miejscem, by odciąć się od głośnego i szybkiego życia w mieście. Soczysta zieleń liści przynosi ukojenie, a panująca wokół cisza - spokój. Między drzewami wiją się wąskie ścieżki. Idąc plątaniną dróżek ma się wrażenie, że jest się w wielkim, zielonym labiryncie pełnym śpiewających ptaków. Tak łatwo zapomina się, że to tylko park, a nie magiczny las wprost z baśni. Wokół unosi się zapach akacji, azalii i rododendronów. Kolorowe kwiaty otulają pnie drzew, biegną gromadami wzdłuż ścieżek. Ich żywe barwy i zieleń drzew, wraz z brązem ziemi i błękitem nieba tworzą cudowną mozaikę cieszącą oko każdego, kto znajdzie się w parku. Spacerują tędy zakochani, całe rodziny z dziećmi, znajomi... Pośrodku rozległego parku znajduje się ogromna fontanna, tryskająca wodą na cztery strony świata. Jest znanym miejscem spotkań, a także chłodnym ukojeniem dla wszystkich zmęczonych parnym, letnim powietrzem.
    - Ah - westchnęła do siebie. Odchyliła głowę, opierając o kant ławki. Spojrzała w górę. Niebo otworzyło swe wnętrze, spoza kłębiastych chmur. Stało się tak bardzo niebieskie, jak głęboki błękit. Świeciło od promieni słońca. Niebo to kraina aniołów, oraz dobrych dusz. Możliwe, że i blondynka tam trafi.
    - Ohayo! - usłyszała i zwróciła głowę, w stronę głosu. Szedł właśnie Baka-gami, który myślał, że Otoshi, jest jego tajemniczą wielbicielką. Jego kolczaste, czarno-czerwone włosy mieniły się niczym krwista czerwień. Czerwone oczęta spoglądające w jej stronę, spowodowały szybsze bicie serca. 
    - Ohayo, Kagami-kun! - Otoshi wstała i zaczęła machać w stronę chłopaka. Na jej buzię wstąpił miły i ciepły uśmiech, jak to miała w zwyczaju. Przymknęła oczy i wzięłam głęboki wdech. To właśnie dzisiaj. Na głowie miała perukę, z długimi, brązowymi włosami, usta różane, oczy podkreślone i zabarwione na niebiesko, policzki czerwonawe, oraz ubrana w kwiecistą sukienkę.
    Czuła się wyróżniona.
- To ty, prawda? - zapytał zarumieniony, a Otoshi pod kamuflażem pokiwała twierdzącą głową.
- Tak, to ja! - odpowiedziała, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Po co mi tutaj kazałaś przychodzić? - zapytał, a ona zgromiła go wzrokiem. Jeszcze nigdy nie dawał komuś kosza.
- Musimy poważnie porozmawiać. O nas.... - dopowiedział.
- O nas? - w jej głosie było słychać zdziwienie.
- Tak. Wiem, co do mnie czujesz. Ale ja nie czuje tego samego, co ty. Ja kocham pewną dziewczynę, która dołączyła do naszej szkoły... I nie chce tego zmieniać. Nie czuje do ciebie niczego więcej, prócz przyjaźni. Znajdź sobie kogoś, kto odwzajemni twoje uczucia. Ja jestem szczęśliwy, bo codziennie ją widzę. - w końcu jej to powiedział. Po jej minie wyniósł, że nie tego się spodziewała.
- Ale... Ja cię kocham! Byłabym znacznie lepsza od niej! - krzyczała udawaną z rozpaczą. Złapała go za ramiona i lekko nim potrząsnęła.
- Uspokój się, bo nic z tego nie będzie. Wybacz. - stwierdził poważnie.
- Jaka ona jest? - zapytała.
- Łatwo się złości, jest świetna w kosza, jest w tej samej klasie, co ja. Co jeszcze dodać? Doprowadza mnie czasami do szału i mnie bije, ale jestem w niej zakochany. - Otoshi wytrzeszczyła oczy w szoku. Zaczęła układać informacje w swojej głowie... Czy możliwe, że Kagami może być zakochany w blondynce? Nie, oczywiście, że nie! A może jednak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz