wtorek, 11 sierpnia 2015

Special 3 - Hyuuga x Yuuki

Spojrzała na zegarek w telefonie. Była osiemnasta. Wstała i pośpiesznie poszła do łazienki, by wziąć prysznic. Ubrana w szlafrok, popędziła szybko do pokoju. Otworzyła szafę i wyjęła z niej czarną, z wysokim stanem spódnice, biała bluzkę, na ramiączka z guzikami, cieliste rajstopy i szpilki w odcieniach granatu. Włożyła na siebie błyskawicznie fatałaszki. Przyszedł czas na włosy. Postanowiła, że zwiąże je koński kucyk. I ostanie poprawki. Musnęła błyszczykiem usta i pomalowała tuszem rzęsy. Do ręki wzięła torebkę i włożyła do niej telefon i portfel. Zaczął jej dokuczać stres. Za piętnaście dwunasta wyszła z domu  żeby się nie spóźnić. Do parku miała kilka kroków. Idąc na spotkanie zaczęły drżeć i pocić jej się ręce. Zaczęła nerwowo obgryzać paznokcie. Gdy dotarła na miejsce, Hyuugi jeszcze nie było. Ogarnęła ją panika, że już nie przyjdzie. Usiadła na ławce. Wzięła kilka głębokich wdechów, aby się uspokoić. Tłumiła w sobie gniew, jednak łzy napłynęły jej do oczu. Kiedy siedziała taka zrezygnowana i przygnębiona , nagle ktoś zakrył jej oczy . Wybuchnęła złością, ponieważ myślała, że to głupi żart. Obróciła się szybko. Stanęła jak wryta, a serce zaczęło jej szybciej bić. To był czterooki. Wpadła w zachwyt. Na twarzy od razu pojawił się uśmiech. Kamień spadł z serca, kiedy chłopak tłumaczył, że spóźnił mu się autobus. Wzięła głęboki oddech, ale nie mogła wydobyć z siebie słowa. Nogi wrosły jej w ziemię. Przezwyciężyła strach i tak zaczęła się jej długa rozmowa. Była zadowolona, radosna i szczęśliwa po prostu była w siódmym niebie. Hyuuga chyba to zauważył, ponieważ cały czas się uśmiechał . 

* * *

Weszli do budynku i skierowali się do kasy, by kupić bilety na film. Miła pani dała im bilety. Chciała zapłacić za swój, lecz chłopak ją uprzedził i zapłacił. Po drodze do sali kinowej, kupił jeszcze duży popcorn i dwie coca cole do picia. Film, na który mieli bilet to horror. Nie przepadała za bardzo za tego rodzaju filmy. Zasiedli obok siebie w ostatnim rzędzie. Zaczął się film. Temat dość oklepany. Znajomi wchodzą do nawiedzonego domu i potem pokazuje im się jakaś tam zjawa. Czego tu ludzie nie wymyślą. Przygarnął ją do siebie, co spowodowało wtargnięcie na jej twarz pewnie, szaleńczo krwistych rumieńców. 
   - Głupi ten film, chodźmy się gdzieś przejść, co? - zaproponowała, a on tylko przytaknął. Wyszli z budynku. Nie wie co strzeliło Hyuudze do głowy, ale wziął ją na barana i z nią tak szedł do parku z powrotem... Z daleko ujrzeli ławkę i usiedli na niej. Okularnik zaczął się do niej zbliżać i to co zrobił to szczyt wszystkiego. Pocałował ją w policzek, co on ze nią wyprawia! Nie wstydzi się tego, co zrobił w gorących źródłach? Otoshi zgodziła się na to wyjście, tylko dlatego, by móc odzyskać przyjacielskie relacje z Huugą. W ogóle nie powinien tego robić! A nie powinna się zgadzać!
  - Hyuuga? Czy wszystko gr... - nie dał jej dokończyć, gdyż pocałował ją w usta. Był troszkę spięty i niepewny, gdy to robił, ale jak zaczęła oddawać jego pocałunki, przeszło mu. Przyciągnął ją do siebie, a blondynka zarzuciła na jego kark ręce, po czym ustała na palcach. Ich pocałunek był pełen namiętności, pożądania, a zarazem żarliwości. Nie chciała przerywać tej chwili rozkoszy, ale zaczęło im brakować powietrza. Odsunęli się od siebie, byliśmy purpurowi. Podszedł do niej i przytulił. Otoshi jednak wiedziała, że to, co zrobił Huuga i to, że dała to odwzajemnić przyniesie niepożądane skutki... Mogłam stracić dobrego kolegę z drużyny, gdyż nie lubiła go w ten sam miłośny sposób, co on ją! Teraz to już kompletnie nie wiedziała, co zrobić, w tej sytuacji...

środa, 5 sierpnia 2015

Special 2 - Gorące źródła

- Riko jesteś genialna! - powiedziała blondynka na gorące źródła. Chciała kiedyś do nich pojechać, ale nie miała za bardzo czasu! Patrzyła na wszystkich z zachwytem. Chłopcy jednak znowu dziwnie się zachowywali. Otoshi patrzyła na kolegów z drużyny przenikliwie, bo nie wiedziała, o co im chodzi!
- Riko, dziękuje! - burknął Hyuuga. Każdy z chłopców marzył o tej chili, by móc podziwiać kształty pięknej blondyni z miseczką "D"! Jedynie Kagami i Kuroko nie widzieli, w tym nic dobrego i mieli racje.
- Goła Otoshi? - mruknął Kiyohi z tym swoim głupkowatym uśmiechem. A potem zrobił się bardziej czerwony.
- Życie jet piękne! - odezwał się Koganei!
- Tak, masz rację! - mówił Izuki, Najwidoczniej podnieciła go myl o blondynce.
- Będziemy się świetnie bawić - Hyuuga był tak na maa nakręcony, że po chwili, z jego nosa sączyła się oczyta, czerwona krew. Jedno było pewne, że chłopcy mieli nieczyste i zarazem brudne myli!

* * *

Rozdzielili się do swoich szatni. Każdy ubrał na siebie ręcznik i powiódł do ojej sekcji. Chłopcy zaczęli szukać dziurek, by móc podglądać dziewczyny. W końcu mądry Kiyohi znalazł, w samym rogu, była dobrze ukryta. Właśnie nic niewiadome dzieciaczyny zdejmowały z siebie ręczniki. Teppei zdębiał, gdy zobaczył Yuuki. Jej duże piersi lekko falowały, a mały tyłeczek łanie lekko się podkręcał podczas chodu do wody. Poszła teraz kolej na Hyuugę. Najlepsze go ominęło! Jednak nadal widział jej krągłości. Potem poszli wszyscy kolejno i widzieli Otoshi. Na am koniec wzięli Kuroko, a potem Kagami'ego. Wbrew pozorom on został najdłużej i ją obserwował, jak się myje tu i tam! Nie widział nigdy takiej roznegliżowanej kobiety... To był w sumie pierwszy raz! Cieszył się, że mógł to przeżyć na własnej skórze!
- I co o niej sądzicie? - zapytał Teppei z rozmarzeniem.
- Chętnie się bym z nią przespał  - burknął Hyuuga "zboczony czterooki".
- Naprawdę trzeba namówić Riko na wypad na plaże! - dodał Koganei.
- Masz racje! - odezwał się Kagami!

* * *

- Riko, nie wydaje ci się, że ktoś nas obserwuje? - zapytałam blondynka, a potem trenerka zaczęła płonąć ogniem! Yuuki była tym widokiem zaskoczona.
- To mogli być nasi chłopcy! - mówiła, jak szatan!
- Musimy im dać nauczkę! Idziemy do nich i każdemu dajemy po mordzie! -  w Yuuki też narodziła się chęć mordu chłopaków! Dlatego też dziewczyny poszły do wyjścia z gorących źródeł. Przebrały się i niepostrzeżenie weszły do części dla chłopców w gorących źródłach. Potem tylko rzuciły się na wszystkich i zaczęły ich okładać pięściami.
- Baka! - krzyczała zarumieniona blondynka. Szczególnie brutalnie wyżywała się na Kagamim, oraz Teppei'ju.
- Jak mogliście nam coś takiego zrobić? - krzyczała Riko.
- Po prostu... - przerwał Hyuuga, gdy zobaczył, jak blondynka jest wściekła. I tak w ten sposób skończył się wypad do gorących źródeł. Chłopcy do domów wrócili posiniaczeni i zmęczeni, przez zdenerwowane dziewczyny.

wtorek, 23 czerwca 2015

Special 1 - Spotkanie z Alex

- Mamo! - krzyknęła mała dziewczynka, o jasnych, długich, blond włosach, mieniących się w słońcu niczym pszenica. Jej oczęta parły w błękitnawą barwę, a na jej ustach rozbrzmiewał szeroki uśmiech. Słodkości przyozdabiały małe, czerwone rumieńce, występujące na policzkach dziewczynki. Biegła w stronę swojej mamy, która zaraz ją złapała. Trzymałam ją w swoich ramionach. Poszły w stronę miejskiego boiska, gdzie akurat uczyła Alex. W pełni nazywała się Alexandra Garcia. Jest emerytowanym graczem WNBA, który uczy dzieci gry w koszykówkę na ulicy. Ma dużo doświadczenia, które wykorzystuje w analizie i ocenie meczów, zawodników i umiejętności. Alex ma długie blond włosy, które sięgają do jej dolnej części pleców. Ma dość duże piersi i nosi klasyczne okulary. Alexandra nosi białą koszulę, czarny sweter i dżinsy, choć w pomieszczeniach zamkniętych często chodzi tylko w bieliźnie. Jest narodowości hiszpańsko-amerykańskiej.
- Dzień dobry! - burknęła z rumieńcami Yuuki.
- Kogo my tu mamy? - zapytałam podchodząc i czochrając dziewczynkę, po głowie, rzez co, zrobiła się szopa. Yuuki się jeszcze bardziej zawstydziła.
- Przedstaw się - odezwała się mama Yuuki.
- Yuuki Otoshi! - przedstawiała, jeszcze bardziej się wstydząc. Blondynka, w dzieciństwie dosyć często się zawstydzała, to był czas, gdy łatwo było wprawić, ją w zakłopotanie.
- Ja jestem Alexandra Garcia i uczę dzieci gry w kosza. - wytłumaczyła, podając dłoń, a Yuuki nieśmiało ją uścisnęła.
- A co to ten kosz? - zapytała.
- Koszykówka to dyscyplina sportu drużynowego, w której dwie pięcioosobowe drużyny grają przeciwko sobie próbując zdobyć punkty umieszczając piłkę w koszu. Jest jedną z najpopularniejszych i najchętniej oglądanych dyscyplin na świecie. Za datę powstania koszykówki uznaje się 21 grudnia 1891 roku, a za jej twórcę – Jamesa Naismitha. - odpowiedziałam ponownie, ale zaraz dodała:
- Teoria teoria, ale chodź zobaczyć, jak to jest w praktyce! - zaproponowała, po czym złapała dziewczynkę za rękę, gdy jej mama odstawiała ją na ziemię. Alex prowadziła za sobą Yuuki. Kiedy już doszły na miejsce, ustały.
- Spójrz! - Alex wskazała na dwóch młodych chłopców w jej wieku, którzy kozłowali piłkę, na dodatek byli tak szybcy, że trudno było ich zauważyć. Byli naprawdę dobrzy, czekała ich świetlana       przyszłość. Otoshi była wniebowzięta tym widokiem, jej szeroki uśmiech, oraz rumieńce przysłaniające policzki oznaczała, że była w transie. Nie sądziła, że koszykówka, może być tak interesująca.
- I co sądzisz o koszykówce?
- Jest wspaniała! - od tego momentu Yuuki zakochała się w tym sporcie.
- Chcesz zagrać? - Yuuki pokiwała nieśmiało głową, na co Alex się zaśmiała, po czym złapała za nadchodzącą piłkę i rzuciła do Yuuki. Złapała piłkę i szerzej się wyszczerzyła.

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 6 cz. 2 - Halo! To mój nowy piesek! Czyli, jak ośmieszyć Kagamiego!

Park jest idealnym miejscem, by odciąć się od głośnego i szybkiego życia w mieście. Soczysta zieleń liści przynosi ukojenie, a panująca wokół cisza - spokój. Między drzewami wiją się wąskie ścieżki. Idąc plątaniną dróżek ma się wrażenie, że jest się w wielkim, zielonym labiryncie pełnym śpiewających ptaków. Tak łatwo zapomina się, że to tylko park, a nie magiczny las wprost z baśni. Wokół unosi się zapach akacji, azalii i rododendronów. Kolorowe kwiaty otulają pnie drzew, biegną gromadami wzdłuż ścieżek. Ich żywe barwy i zieleń drzew, wraz z brązem ziemi i błękitem nieba tworzą cudowną mozaikę cieszącą oko każdego, kto znajdzie się w parku. Spacerują tędy zakochani, całe rodziny z dziećmi, znajomi... Pośrodku rozległego parku znajduje się ogromna fontanna, tryskająca wodą na cztery strony świata. Jest znanym miejscem spotkań, a także chłodnym ukojeniem dla wszystkich zmęczonych parnym, letnim powietrzem.
    - Ah - westchnęła do siebie. Odchyliła głowę, opierając o kant ławki. Spojrzała w górę. Niebo otworzyło swe wnętrze, spoza kłębiastych chmur. Stało się tak bardzo niebieskie, jak głęboki błękit. Świeciło od promieni słońca. Niebo to kraina aniołów, oraz dobrych dusz. Możliwe, że i blondynka tam trafi.
    - Ohayo! - usłyszała i zwróciła głowę, w stronę głosu. Szedł właśnie Baka-gami, który myślał, że Otoshi, jest jego tajemniczą wielbicielką. Jego kolczaste, czarno-czerwone włosy mieniły się niczym krwista czerwień. Czerwone oczęta spoglądające w jej stronę, spowodowały szybsze bicie serca. 
    - Ohayo, Kagami-kun! - Otoshi wstała i zaczęła machać w stronę chłopaka. Na jej buzię wstąpił miły i ciepły uśmiech, jak to miała w zwyczaju. Przymknęła oczy i wzięłam głęboki wdech. To właśnie dzisiaj. Na głowie miała perukę, z długimi, brązowymi włosami, usta różane, oczy podkreślone i zabarwione na niebiesko, policzki czerwonawe, oraz ubrana w kwiecistą sukienkę.
    Czuła się wyróżniona.
- To ty, prawda? - zapytał zarumieniony, a Otoshi pod kamuflażem pokiwała twierdzącą głową.
- Tak, to ja! - odpowiedziała, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Po co mi tutaj kazałaś przychodzić? - zapytał, a ona zgromiła go wzrokiem. Jeszcze nigdy nie dawał komuś kosza.
- Musimy poważnie porozmawiać. O nas.... - dopowiedział.
- O nas? - w jej głosie było słychać zdziwienie.
- Tak. Wiem, co do mnie czujesz. Ale ja nie czuje tego samego, co ty. Ja kocham pewną dziewczynę, która dołączyła do naszej szkoły... I nie chce tego zmieniać. Nie czuje do ciebie niczego więcej, prócz przyjaźni. Znajdź sobie kogoś, kto odwzajemni twoje uczucia. Ja jestem szczęśliwy, bo codziennie ją widzę. - w końcu jej to powiedział. Po jej minie wyniósł, że nie tego się spodziewała.
- Ale... Ja cię kocham! Byłabym znacznie lepsza od niej! - krzyczała udawaną z rozpaczą. Złapała go za ramiona i lekko nim potrząsnęła.
- Uspokój się, bo nic z tego nie będzie. Wybacz. - stwierdził poważnie.
- Jaka ona jest? - zapytała.
- Łatwo się złości, jest świetna w kosza, jest w tej samej klasie, co ja. Co jeszcze dodać? Doprowadza mnie czasami do szału i mnie bije, ale jestem w niej zakochany. - Otoshi wytrzeszczyła oczy w szoku. Zaczęła układać informacje w swojej głowie... Czy możliwe, że Kagami może być zakochany w blondynce? Nie, oczywiście, że nie! A może jednak?

poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 6 cz. 1 - Halo! To mój nowy piesek! Czyli, jak ośmieszyć Kagamiego!

Minęło dwa miesiące, odkąd Yuuki zaczęła chodzić do Liceum Seirin. Niestety nie znalazła dla siebie dawcy, ale nie traciła wiary. Trenuje każdego dnia. Swoje egzaminy próbne zdała śpiewająco, bo na wszystkie po piątce! Blondynka przeżywała monotonie. Każdy dzień wyglądał tak samo. Budziła się, jadła śniadanie, szykowała się do szkoły, przemieszczała się z lekcji na lekcji, jadła obiad, uczyła się, szła na trening, jadła kolacje i szła spać. Było to strasznie uciążliwe. Jednak wpadła na szaleńczy pomysł. Kagami miał już dawno dostać od niej karę. W ciągu tych dwóch miesięcy zniszczył jej ponad dziesięć tysięcy kwiatków, a teraz nadszedł czas na zemstę. Z westchnięciem obmyślała plan działania.

* * *

Blondynka położyła na wycieraczce kopertę z listem, zapukała i szybko się ulotniła. Nagle drzwi od mieszkania Taigi się otworzyły. Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. Kopertę była w serduszka i popsikana damskimi, różanymi perfumami. Z rumieńcami wszedł do środka swojego mieszkania. Yuuki zaczęła się śmiać i z zadowoleniem weszła do swojego domu. Tam już się nie powstrzymywała i śmiała się w popłochu, bowiem część pierwsza w palnie została zrealizowana.

* * *

Taiga zaciekawiony listem, szybko go otworzył i zdębiał. Były tam wyznania miłosne pewnej dziewczyny. Poczuł, jak rumieni się bardziej. Przełknął ślinę, ale zaczął czytać treść listu. Z każdą chwilą narastał w nim niepokój.

Ktoś bardzo Cię kocha...

- nie powiem Ci kto.

I myśli o Tobie...

- nie powiem Ci co.

I w myślach całuję...

- nie powiem Ci jak.

I tęskni, bo czuje, że Ciebie mu brak.

Ktoś dobrze Ci znany...

- nie powiem Ci kto, bo serce Ci powie za dzień może dwa, że ten kto Cię KOCHA to nikt tylko

JA!!!!!!!

Twoja wielbicielka



 Zdębiał do reszty. Nie spodziewał się, że jest jakaś dziewczyny, której się podoba. Zauważył, że z tyłu koperty jest jej numer telefonu. Szybko zapisał sobie jej numer, jako "Tajemnicza Wielbicielka". Z dreszczem strachu napisał do niej wiadomość, w której pisał, czy mogliby się spotkać i porozmawiać "o nich".

* * *

Yuuki dostała wiadomość, od Kagamiego. Na powrót jej śmiech roznosił się po jej pokoju. Zgodziła się na spotkanie. W głowie już obmyślała strój, w który się przebierze, by ukryć swoją prawdziwą tożsamość. Jako, że Otoshi była diabłem wcielonym, to miała zdolności ukrywające... Potrafiła przemienić się w zupełnie inną osobę, nie tylko z wyglądu, jak i z charakteru. Po prostu była dobrą aktorką, za, co mogłaby dostać nagrodę nobla. Podeszłam do szafy z uśmiechem i zaczęła szukać odpowiedniego kostiumu.
- To będzie takie piękne. - mówiła do siebie, z rumieńcami, bo drażnienie i zemsta na Kagamim sprawiały w niej radość. Chciała mu pokazać, że z nią nie można zadzierać.

sobota, 14 lutego 2015

Rozdzał 5 - Yuuki vs. Kagami

- Co ty robisz? - krzyczał Hyuuga zwracając uwagę Teppei'owi, że ten był jakoś dziwnie nieobecny. Cały czas się uśmiechał. Powód był właściwie wiadomy. Otrzymał pocałunek w policzek od blondynki, dlatego nie mógł się skupić. Spojrzał na wszystkich z osobna... Brakowało tylko jej... Yuuki... Od teraz, gdy grała z nimi w kosza i dołączyła do drużyny świat stanął mu na głowę. Bawiło go, że traktuje Kagamiego, jak psa... Zresztą uważał, że to go trochę "rozluźni". Westchnął cicho pod nosem.
- Przepraszam, uczyłem się do późna - uśmiechnął się głupio i podrapał po głowie. Skłamał. Nie raz, tylko wiele razy. Spojrzałam w górę i wziął głęboki wdech. Walnął się w policzki swoimi dłońmi, by się opamiętać. Kiedy wszystko było dobrze wrócił do gry.

* * *

- Kagami!!! - krzyknęła rozzłoszczona blondynka, gdy jej kwiatek po raz enty był w strzępach. Walnęła go w policzek i przyśpieszyła kroku w kierunku sali gimnastycznej. Dzisiejsze lekcje był strasznie męczące, wręcz stresujące... Przynajmniej dla blondynki. Zdawała egzamin semestralny z japońskiego, angielskiego, historii, fizyki i matematyki. Jutro czeka ją kolejna dawka stresu...
- Zamknij się! - krzyknął równie wściekle, jak ona.
- Jak się odzywasz do swojej Pani? - burknęła zarumieniona i przyśpieszyła kroku.
- Nie jestem twoim psem!
- Jesteś!
- Nie, ty głupia blondyno!!! - dziewczyna na to, że jest głupia postradała po chwili zmysły... Na jej czole pojawiła się charakterystyczna żyłka i złapała za kołnierz czerwonowłosego. Niedługo potem Taiga leżał na ziemi okładany przez pięści dziewczyny. Kuroko stał z boku i z lekką satysfakcją patrzył na całe przedstawienie.
- A masz!!! - Yuuki była strasznie wkurzona... Nawet zaczęła go pluć! Niestety cała "zabawa" została przerwana, przez Kagamiego, który zręcznie się z nią okręcił. Sprawił, że teraz to ona leżała pod nim.
- I co teraz zrobisz? - zapytał.
- Nic! - warknęła w jego stronę, jednak wytrzeszczyła oczy w szoku, że był tak blisko... Spanikowana zarumieniła się bardziej i walnęła go w policzek. Potem zręcznie się uwolniła i zaczęła ciężej oddychać.

* * *

Kiyoshi wystrzelił piłkę w górę, którą wziął na swoją stronę Kagami, jednak nie na długo, bo gdy kozłował szybko Yuuki zatorowała mu przejście.
- Ciesze się z tego pojedynku. - mówiła prawie krzycząc. Jejgłos powoduje emisje drażliwych sygnałów, które dekoncentrują przeciwnika, w ten sposób mogła szybko i łatwo odebrać piłkę Kagamiemu. Po czym szybko zaczęła kozłować piłkę i zaliczyła jeden kosz, robiąc piękny wsad, i skakcząc następnie z hukiem na podłogę. Odbijała piłkę z pod kosza, na jej drodze stanął Taiga.
- Pokaż mi ukrytego ognika w tobie. - miała oczywiście na myśli zone, chciała zobaczyć, jak w tym stanie gra. Przetarł oczy, po czym ruszył w jej stronę. Taiga stanął na jej drodze i zdziwił się, kiedy powiedziała o ogniku. Po chwili zajarzył, że mogło chodzić o zone. Jednak postanowił jeszcze nie wystawiać wszystkich kart. Przejął piłkę i zrobił wsad, a potem uniósł brwi z uśmieszkiem.
Wszyscy oglądali mecz z ciekawością, kto wygra. Zaczął kozłować piłkę i biec do kosza gdzie miał zrobić wsad. Niestety, dziewczyna stanęła mu na drodze. Kuroko szepnął do Riko, że z tego co zauważył ich szanse są praktycznie wyrównane. Riko zaczęła się ciekawić, kto wygra, tak jak i reszta. Panowała cisza, gdyż wszyscy skupiali się na obserwowaniu Yuuki i Taigi. Taiga wiedział, że dziewczyna nie jest słaba i wygrana może nie być tak blisko, jak mogłoby się z początku wydawać.
 Po chwili Taiga kozłował piłkę, a ona tylko go obserwowała, zaczęła się ruszać niekontrolowanie i zaczęła używać Udźwięcznienia. Jest to specjalna umiejętność, która polega na "przeciążeniu" słuchu przeciwników, która ma za cel ich chwilowo ogłuszyć, przez co tworzy złudną iluzję. Przez chwilę przeciwnik ma pomieszane zmysły, bo wydaje się, że widzi prawdziwą osobę, a tak naprawdę to iluzja, ponadto przeciwnik nie może usłyszeć kroków, danej osoby, która używa tę umiejętność.  Z łatwością w ten sposób przejęła piłkę, i z linii rzutów skoczyła i zrobiłam wsad, zdobywając kolejny punkt. Mieli remis.... Pięć do pięciu.... No to nieźle, ale ona musi wygrać. Nie może przegrać, nie było takie opcji.
- Całkiem nieźle - mówiła do Taigi, który był niesamowity, godny niej przeciwnik. Z pod kosza wzięła piłkę i zaczęła kozłować, gdy nagle, wyrósł z ziemi Taiga i stanął przed nią. Jego zmysły nadal mogły być pomieszane. Miała teraz szanse, szybko go zmyliła i rzuciła do kosza, za trzy. W tej chwili było pięć, do ośmiu. A grali do dziesięciu.
- Baka-gami - dodała z uśmiechem. Kiedy dziewczyna nazwała go Baka-gami wkurzył się lekko, irytowało go te przezwisko. Westchnął.
- Tobie też trzeba wymyślić ksywkę - powiedział. Niektórzy zaczęli wątpić w zwycięstwo Taigi.
- Zobaczymy jaką Baka-gami. - zaśmiała się tylko i znów przejęła mu piłkę, potem tylko kozłowała, ale on z łatwością ją przejął. To jak skacze nie mieściło się w głowie, to była jego specjalna zdolność. Po chwili szybko podbiegła do kosza i skoczyła najwyżej, jak potrafiła i odbiła piłkę. Używała teraz pazura imadła. Dzięki temu szybko przejęła piłkę, następnie ruszała szybko do kosza i rzuciła piłkę. Otrzymała kolejny punkt.
- No dalej pokaż mi swoje ognika. - jeśli użyje zone, to Otoshi tez go użyje, tez potrafi wejść w stan uskrzydlenia. Wkurzył się, nie mógł przegrać z dziewczyną. Kiedy dziewczyna znów poprosiła, aby pokazał jej swojego ognika ten uznał, że już czas. Czerwone prądy energii elektrycznej zebrały się w jego oczach, jego zwinność, szybkość oraz zręczność znacznie wrosła. Zaczął kozłować piłkę szybko ominął Yuuki. Biegł szybko do kosza i zrobił wsad. Riko przyglądała się wszystkiemu zdenerwowana, reszta tak samo. Kuroko pozostawał ze swoją poważną jak zwykle miną.
- Niesamowite! - burknęła, nie sądząc, że użyje uskrzydlenia po chwili. Była pod wielkim wrażeniem, nie chciała przegrać z tym idiotą. Nie może, ona musi wygrać, po czym zaczęła się bardziej koncentrować. W jej oczach pojawiły się zielone iskry... Jej szybkość, zręczność i inne umiejętności wzrosły do tego stopnia, ze szybko przejęła piłkę i zdobyła kolejny punkt, jeszcze tylko jeden i wygra. Następnie kozłowała piłkę przed Kagamim, on był naprawdę dobrym przeciwnikiem. Jednak ona go pokona, nie da się tak łatwo i nie da mu tej wygranej. Taiga się wkurzył. Chciał za wszelką cenę wygrać. Dziewczyna kozłowała przed nim piłkę, zmarszczył swe rozwidlone brwi. Przejął piłkę i pobiegł w stronę kosza kozłując. Skoczył wysoko i zrobił wsad. Kozłował piłkę przy Yuuki z poważną miną, to nie były żarty, dziewczyna wygrywała. Wszyscy siedzieli w ciszy i obserwowali poczynania Rie i Taigi.
- Na nic twoje starania, ja i tak wygląm. - szybko przejęła jego piłkę, a następnie kozłowała w stronę kosza, a następnie zrobiła wsad, tym samym zdobywając kolejny punkt. Po chwili zrobiło się cicho, zupełnie cicho. Po twarzach innych widziała, ze są zaskoczeni, ze pokonała Kagamiego w trybie zone. To nie było trudne.
- Wygrałam. - mówiła z uśmiechem.
- Ty przegrałeś. - po chwili jako pierwsza odezwała się trenerka.
- Naprawdę jesteś dobra i twoja pomoc przyda się na kolejnych mistrzostwach. - zwróciła się do blondynki z uśmiechem, a Otoshi tylko pokiwała głową.
- Nie martw się i tak jesteś świetny. - pocieszała czerwonowłosego. Taidze opadła szczęka. Stał z rozdziawioną gębą dobrą chwilę.
- Chociaż dobrze, że znalazła się jakaś dobra osoba - powiedział. Wyszczerzył się, a do nich przylazł Teppei i pogratulował dziewczynie z tym swoim uśmieszkiem. Taiga przyglądał się Teppeiowi i Yuuki, nadął policzki jak dziecko.
- Gratuluję Rie, pokonałaś Kagamiego - powiedział. Taiga przewrócił oczami.
- Tak wiem, i to świadczy o tym, że dziewczyny są jednak lepsze od chłopaków. - odpowiedziała z uśmiechem.
- 10 do 5. Wygrała Rie - stwierdziła trenerka, a oni po chwili pokłonili się wzajemnie. To była dobra walka. On był naprawdę dobry. Świetny powiedziałaby, jego siła jest równa Pokoleniu Cudów. Znów nadął policzki jak jakiś dzieciuch.
- Nie ciesz się tak, pewnego dnia z tobą wygram, zobaczysz! - powiedział. Wyszedł z uskrzydlenia i westchnął. Dziewczyna była silna, doceniał to, choć może tego jakoś wyjątkowo nie okazywał. Przeciągnął się i spojrzał na wszystkich. Kuroko przyglądał się dziewczynie z odległości a reszta gratulowała jej. Taiga stał obok i przyglądał się chłopakom. Po chwili nawet Kuroko przyszedł jej pogratulować. Taiga przewrócił oczami, dziwiło go czemu są aż pod takim wrażeniem. Do Taigi podszedł Kiyoshi.
- Nie martw się Kagami - powiedział z tym swoim ciepłym uśmiechem.
- Ja się nie martwię - mruknął.
- Yhy, mój ludzki piesku! - krzyknęła i założyła mu ponownie swoją obrażę i smycz.

środa, 28 stycznia 2015

Rozdział 4 - Lodowa katastrofa

Pewnego pięknego słonecznego dnia Yuuki wybrała się na spacer do parku. Park leż w centralnej części miasta. To właśnie w nim są zawierane pierwsze przyjaźnie i znajomości. Można tam zawsze z kimś porozmawiać albo po prostu pomilczeć i pobyć sam na sam z przyrodą i z naturą. Bardzo lubiła przychodzić do parku, ponieważ tam mogła się odprężyć i pomyśleć nad rozwiązaniem różnych problemów. Dla niej park jest najpiękniejszym miejscem na świecie. Pierwsze, co można zauważyć po wejściu to ogromna liczba drzew i roślin. Pomiędzy drzewami w cieniu stoją pomalowane na zielono ławki, na których odpoczywa wielu ludzi. Najczęściej można tam spotkać rodziców, których dzieci bawią się w pobliżu, a także staruszków czytających, śmiejących się. Chociaż lubi cały park najbardziej podoba jej się jedno miejsce. Jest to malutka polana ze wszystkich stron okolona drzewami. Cały rok jest tam pięknie. Na drzewach widać pąki liści, niektóre kwiaty jak na przykład krokusy czy przebiśniegi zaczynają kwitnąć. Na środku polany rośnie ogromna wierzba, ginąc w półmroku przybiera różne ciekawe kształty. Niektórzy ludzie, korzystając z tego, że jest ciepło siedzą w parku całymi godzinami. Blondynka usiadła na wielkim starym kamieniu i zaczęła puszczać wodze wyobraźni. Dla niej park to nie tylko miejsce, w którym można spędzić wolny dzień, to oaza spokoju, jej sposób na zły humor. Po wizycie w parku życie wydaje  się piękniejsze, a pogoda zawsze sprzyja nastawieniu do życia. Yuuki siedziała podziwiając piękny krajobraz, gdy wtem zauważyła Pana Kagamiego, z panem Kuroko, jak sobie przechodzili mała drużką, koło tryskającej wodą fontanny. Blondynka ciesząc się na ich widok szybko do nich przybiegła. W ręku trzymała smycz i obroże dla swojego ludzkiego psa. Tum psem był czerwonowłosy. Zjawiła się przed nim.
- Cześć - odezwała się, jako pierwsza.
- Taa. - odpowiedział ze stoickim spokojem Kuroko. Kagami nie był zadowolony z tego spotkania. Spoglądał na dziewczynę, jak na jakiegoś diabła.
- Czego chcesz? - zapytał bez zbędnych ceregieli.
- A czy ja czegoś chce? - odpowiedziała pytaniem, na pytanie, chowając za siebie smycz i obroże.
- Twój typ, już taki jest. - burknął czerwonowłosy.
- Ech, wcale tak nie jest - zapierała się.
- Czyżby?
- Nie jestem taka. - wystawiła w jego stronę język. Tetsuya tylko przewrócił oczami. Yuuki uśmiechnęła się, jak diabeł i zagwizdała głośno. Zza drzewa przybiegły do niej je dwa psy. Chichi i Hana. Kagami od razu uciekł, gdzieś dalej.
- Co? - wydukał tylko tyle i zaczął się wspinać na latarnię w parku. Ten widok rozbawił zarówno Otoshi i Kuroko.
- Ty idiotko, wiedziałem, ze coś knujesz, ale nie to. - mówił przerażony na widok psów.
- Oj, przestań, Baka-gami - śmiała się w popłochu.
- Zamknij się, jak tylko one znikną, to zrobię z Ciebie kwaśne jabłko. - odparł.
- Kagami coś ci mówiłem, na temat traktowania dziewczyn. - wspomniał o tym niebiesko włosy. Kagami tylko spojrzał groźnie na niego. Jak zwykle cały świat zwrócił się przeciwko niemu. On jeden był zawsze winien. Blondynkę bawiła cała ta sytuacja.
- Obiecanki, cacanki, mój ludzki piesku, a teraz złaź tu posłusznie. Do swojej Pani. - po chwili zza siebie wyłoniła smycz i obroże. Obroża była naładowana prądem elektrycznym.
- Że co?! - krzyknął tak wkurzony, że z niego można było usmażyć jajko sadzone.

* * *

Tak, czy siak wszytko wyszło na stronę Otoshi. Trzymała za smycz, wyprowadzając Kagamiego. Jej psy szły za nimi wszystkimi, obczajając tyły. Kagami obczajał przód. Blondynka cały czas się uśmiechała. Była zadowolona z tego obrotu wydarzeń.
- Jesteś psychicznie chora! - stwierdził Taiga.
- Nie przeginaj struny! - odpowiedziała z przekąsem i dała mu kpa w tyłek. Przez to w trybie dzika Kagami się odwrócił do Otoshi. Z niego, aż kipiała złość.
- Chcesz się bić? - zapytał.
- No to dajesz. Zamierzasz podnieść rękę na swoją Panią? - odrzekła z łatwością. Wcale się go nie bała. 
- Jesteś nienormalna! - warknął i zacisnął ręce w pięści i dalej sobie szli. Gdy wtem dotarli do lodziarni. Oczy blondynki zmieniły się w gwiazdki. Wokół niej pojawiły się bąbelki i rożnego rodzaju kwiatki. Dziewczyna była nią zachwycona.
- Błagam chodźmy do niej! - poprosiła, zaczynając robić minę smutnego psiaka.
- Okej - odpowiedział Kagami, a Kuroko tylko pokiwał głową. Dzisiaj był straszny skwar.
- Jej! - weszła radośnie do środka, a za nim jej pupilek i jego najlepszy przyjaciel.
- Jakie lubicie smaki? - zapytał Tetsuya.
- Dla mnie niech to będzie czekoladowy. - odrzekł Taiga.
- Ja, śmietankowo-waniliowy. - blondynka szczerzyła się, jak głupi do sera.
- Waniliowy - mówił, gdy dziewczyna, była już przy stoisku z lodami. Szybko poprosiła o wybrane smaki. Zapłaciła za nie. Wyszli na zewnątrz i zaczęli cieszyć się nowym smakiem życia, który w pewnym stopniu ratował ich od tego upału.
- Baka-gami, wiesz, że nie masz ze mną żadnych szans. I tak cię pokonam, po za tym nie mogę się tego doczekać. - uśmiechała się. Na czole Taigi pojawiła się żyłka.
- Kuroko zrób coś, bo inaczej ją zabije!!! - wybuchnął gniewem, przez co dotknął włosów blondynki i po chwili wypadł jej kwiat z włosów. Kagami "przypadkowo" zaczął go deptać. Nie minęła chwila, a Yuuki była już wściekła. Tyle czasu wybierała odpowiedni kwiat do stroju, a ten imbecyl to wszystko popsuł! Dziewczyna rzuciła się na chłopaka trzymała loda. Tylko trochę go spróbowała. Zaczęła nim smarować buzię Kagamiego. Kagami nie był jej dłużny i tez zaczął tą lodową walkę. Wyszło na to, ze mieli na twarzach drobinki lodów i wafelków. Spoglądali na siebie z nienawiścią. Yuuki zaczęła udawać, że płacze, gdy zobaczyła na horyzoncie Teppei'a. Wstała i otrzepała się z niewidzialnego kurzu i ruszyła biegiem do niego. Ten otoczył ją ramionami, gdy zobaczył, że płaczę.
- Teppei pomóż mi! Kagami zniszczył mi ulubiony kwiatek, który od ciebie dostałam! - płakała udając. Nieźle jej to wychodziła. Była naprawdę dobra aktorką. Spojrzałam na Kagamiego i tylko pokręcił głową, uśmiechając się. Zerwał dla niej nowego kwiatku. Był to krokus. wplótł jej go we włosy. Sprawił, ze dziewczyna zaczęła się czerwienić. Jego serca na ten widok zaczęło szybciej bić. Poczochrał ją po głowie i tylko spojrzałam na Kagamiego. Zbliżył się z dziewczyną do niego.
- Przeproś ją. - zażądał.
- A niby dlaczego? To ona jest wszystkiemu winna!
- Po to żebyś się pytał. Kobiet nie można tak traktować! - odpowiedział mu szybko i trzymał w swoich ramionach "zapłakaną" dziewczynę. Otarł szybko jej lody z twarzy, od łzy. Yuuki była cała czerwona na buzi. Nie mogła tego wytrzymać. Miała wrażenie, że z niej zaczęła ulatniać się para wodna.
- Przepraszam - mówił to z sarkazmem. Blondynka ucałowała Teppei'a w policzek. Sprawiła, ze Kiyoshi zaczął bujać w obłokach. Rumienił się niczym burak, ale oprzytomniał.
- Na razie - odszedł z uśmiechem na twarzy.
- On w przeciwieństwie do ciebie Kagami potrafi traktować odpowiednio kobiety. - mówiła blondynka. Zagwizdała i zabrała ze sobą psy. Poszła kierując się do domu. W jej głowie kłębiły się ostatnie chwilę...

niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 3 - Koszmarny sen

Znalazła się w dziwnym mieście. Było opustoszałe, pozbawione życia, wymarłe. Szła wzdłuż szerokiej, posępnej alei. Otaczały ją majestatyczne budowle, które rzucały martwe, nienaturalne cienie potęgujące nastrój grozy i tajemniczości. Niepokojący labirynt dróg zdawał się nie mieć wyjścia. W końcu doszła do rozległego placu, wokół którego ciągnęły się rzędy arkad. Na środku wznosił się mistyczny posąg, przedstawiający nierealną postać. We frontach budowli tkwiły znieruchomiałe zegary stale wskazujące południe. Głuche milczenie sprawiało, że słyszałam bicie własnego serca. 
Nagle zegary oszalały, wskazówki kręciły się w niewłaściwym kierunku, ziemia zadrżała i usłyszała przeraźliwy hałas. Spomiędzy budynków wyjechała rozpędzona lokomotywa otoczona kłębami dymu. Minęła mnie, wzbijając w powietrze tumany kurzu, i wjechała w prześwit między arkadami. Po chwili znów zapanowała martwa cisza. Stała zaskoczona i oniemiała ze strachu. Miała wrażenie, że dostanie pomieszania zmysłów... Nierealna postać w końcu odezwała się.
- To co jest w sercu, jest tylko bólem w głowie. 
- Co? - wydukała blondynka. Jej strach był tak wyraźnie za jednym spojrzeniem. Strach omotał ją tak bardzo, że nie mogła się ruszyć.
- Tik tak, tik, tak, tik, tak. Czas leci w tą i wszerz. Nim się rozejrzysz będzie już po wszystkim. - postać zaczęła poruszać się w stronę Yuuki.
- Czego ode mnie chcesz? - krzyczała.
- Tik, tak, tik, tak, dzwony dzwonią, słychać śmiechy, mamy tutaj wielkie dziwy. - odpowiedział posąg, a dziewczyna z każdą chwilą nie wiedziała, o co chodzi... Wytrzeszczyła oczy w szoku, gdy posąg się rozpadł i ponownie się odnowił...
- Zostaw mnie - zaczęła uciekać. Słyszała przerażający śmiech. Bała się. Uciekała, ile tylko miała sił w nogach. W uszach dzwonił jej głos posągu. Nagle znikąd pojawił się pociąg, który ewentualnie jechał w jej stronę. Zmieniła szybko kierunek biegu, ale na próżno, bo ten, kto kierował pociągiem gonił za blondynką. Do jej oczu napłynęły łzy. Zaczęła się dusić, nie maiłam już siły, by biec.
- Nie!!! - krzyknęła. Gdy pociąg miał uderzyć w dziewczynę, pod nią znalazła się zapadnia. Wpadła w nią. Zaczęła spadać w zwolnionym tempie, który dla dziewczyny był morderczy. Spadła w ogromną, rozległą ciemność. Jej pole widzenia było nijakie. Nic nie mogła zobaczyć. Ciągle padała i spadała, aż w końcu znalazła się na pustkowiu. Zupełnie sama. Samiuteńka, jak palec. Rozejrzała się. Wszędzie sucho i parno. Mimo, ze była noc. Wielki, okrągły księżyc dawał jedyne światło na ziemię. Po chwili przybrał on barwę kwi. Posąg przedstawiający nierealną postać znów się pojawił.
- Tik, tak, tik, tak. Dziś się zacznie kruków czas. - odezwała się postać.
- Kim jesteś? - zapytała blondynka.
- Twoim najgorszym koszmarem. A tak naprawdę twoim wielkim lękiem. - Yuuki była co raz bardziej przerażona. Nie wiedziała, co ma robić, bo ucieczka na nic by się zdała.
- Jak to? - spytała ponownie.
- Tik, tak, tak leci czas twojego życia. Już niedługo znikniesz z tego świata. - dziewczyna zaczęła płakać, co raz bardziej. Nie mogła opanować swoich emocji... jej największym ukrytym strachem była obawa przed swoją śmiercią. Tak naprawdę nie pogodziła się z tym, ze jest chora. Dlatego tez pojawiła się ta postać, jako jej lęk. 
- Znikniesz z tego świat szybciej, niż ci się to wydaje. Masz ograniczony do tego dostęp, to nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy mnie widzisz. Szykuj się na kolejna spotkanie. - po chwili posąg zniknął i wszystko się rozmazało...

* * *

Obudziła się. To był tylko koszmarny sen. Czując ogromną ulgę podniosła się i rozejrzała dookoła. Była na szczęście w swoim pokoju, w swoim miejscu, gdzie mogła czuć się bezpiecznie. Był to tylko głupi sen, ale sprawił, ze blondynka była roztrzęsiona i zapłakana. Siedziała sama, jak palec. jej psy jeszcze spały. Było dosyć wcześnie. Co miał oznaczać ten sen? Z zamyśleniem popłakała się i utuliła z powrotem do poduszki, w nadziei, że nie będzie musiała przeżywać od nowa tego koszmaru.

środa, 21 stycznia 2015

Rozdział 2 - Pierwszy dzień w nowej szkole.

Nastał nowy dzień. Z samego rana słońce świeciło, tak bardzo, że oślepiała naszą główną bohaterkę, która była niewyspana, gdyż po powrocie trenowała jeszcze kosza do późna. To nie było dobre dla jej zdrowia, zwłaszcza, że jest ciężko chora... Wstała niechętnie zwlekając się z łóżka. Rozprostowała swoje kości, po czym zakręciło jej się w głowie. Usiadła na łóżku, czym prędzej. Jej pokój był urządzony na styl współczesnej nastolatki. Ściany w pokoju zastały pokryte barwą wchodzącego słońca, pod jedną ze ścian stał stolik z dużym telewizorem i głośnikami. Tuż za nią znajdowało się okno, obecnie odsłonięte przez beżowe firanki, przez co pokój wydawał cię jaśniejszy i bardziej przyjazny, niż w rzeczywistości. Naprzeciwko niej znajdowała się duża szafa, a po lewej stronie duże, sosnowe drzwi. Sama znajdowała się na łóżku, jedwabną, fioletową pościelą. Toż obok na  kremowej kanapie, z dębowymi obiciami, leżały jej piesek, Chichi. Natomiast drugi pies - Hana siedziała w fotelu o takim samym kolorze i obiciu co kanapa. Zagrodę między kanapą, a fotelem stanowił bukowy stół, na którym znajdowała się jakaś szklana płyta. Dziewczyna podeszła do stołu i wzięła z niej leki i wodę mineralną Zażyła szybko lekki, które przepisał jej lekarz. Te leki miały jej pomóc przedłużyć jej życie, o te dwa i pół roku, dopóty nie znajdzie dawcy. Z westchnięciem podeszła do szafy, wyciągając mundurek szkolny, który składa się z krótkiej białej spódnicy, bluzki tego samego koloru w marynarskim stylu, czarnych podkolanówek i brązowych butów. Oprócz tego ma na jeszcze granatowy sweter. Pogłaskała swoje psy po łepkach i poszła do łazienki. Tam wzięła szybki prysznic, umyła zęby, przebrała się w mundurek, ułożyła włosy i wplotła kwiatek. Był to krokus. Potem powędrowała w stronę kuchni, gdzie nasypała karmy swoim psom, a następnie zjadła coś na szybko. Tym czymś stało się jabłko, oraz woda mineralna. Jako bento do szkoły wzięła sałatkę jajeczną, oraz wodę. Poprawiała swoją torbę na ramieniu i pożegnała się ze swoimi psami. W ręku trzymała przez chwilę telefon. Była godzina za dwadzieścia ósma. Najwyższy czas iść. Zamknęła drzwi od mieszkania i zaczęła schodzić na dół schodami, z trzeciego piętra. Gdy znalazła się na zewnątrz, skręciła w prawo i szła prosto. Idąc ulicami miasta, mijała ogromne sklepy, ale najbardziej wzrok przykuwały ogromne bilbordy przed budynkami. Dochodząc do centrum, tam dopiero tętni życie. Słychać warkot silników, niekiedy piski opon. Rozwydrzone dzieci głośno krzyczą, kiedy proszą rodziców o zabawkę. Po lewej stronie minęła kilka drzew, bardzo pięknych drzew... Niestety w  mieście jest ich niewiele. Widząc w parku bawiące się psy ze swoimi opiekunami, zatrzymała się na chwilę. Obserwowała ich, co robią i w jaki sposób sobie radzą. Opamiętała się i poszła dalej. Przeszła przez szare osiedle bloków, z graffiti, która zasłoniły piękny park. Zatrzymała się na przejściu dla pieszych. Było czerwone światło. Rozejrzało się w lewo, w prawo, i w lewo, nie było samochodów. Rozbłysło się zielone światło i poszła z innymi ludźmi na drugą stronę. Potem szła cały czas prosto i skręciła koło sklepu spożywczego, jednak na chwilę do niego weszła i kupiła mandarynki. Po chwili dochodziła do odpowiedniej drogi, gdzie było jej liceum Seirin. Mimo, ze to było prywatne liceum Dzisiaj miała mieć swój pierwszy dzień w szkole. Wiedziała, że prawdopodobnie wyląduje w klasie z Kuroko i Kagamim. Z tym drugim czekał ją dzisiaj mały pojedynek: jeden na jednego. martwiło ją jedno przeniosła się tutaj w połowie roku szkolnego i musi zaczynać od nowa, zawierać znajomości. Jest tutaj nową. Może znaleźć wrogów i przyjaciół. Tak, jak każda nastolatka denerwuje się swoim pierwszym dniem w szkole. Nie znała jeszcze dobrze szkoły, asle miała nadzieje, że wpadnie na kogoś znajomego. Jednak los się do niej uśmiechnął i trafiła na Kuroko, Huugę, Teppei'a, Kagamiego i Riko.
- Dzień dobry - przywitała się z uśmiechem.
- Jak tam? - zapytała. Rozmawiający dotychczas koledzy z drużyny.
- Cześć, wszystko dobrze. - odpowiedziała Riko.
- Dzień dobry. - uśmiechał się w jej stronę Teppei.
- Wow, ale ty jesteś wysoki, przy was wszystkich wyglądam, jak karzeł... - mruknęła zawstydzona, mimo, że dobrze grała, to miała kompleksy na temat swojego wzrostu, dlaczego nie mogła być trochę wyższa? Nadęła usta, jak mała dziewczynka, i zawiesiła się na szyi Kuroko, który prawdopodobnie był niższy od niej o dwa centymetry.
- Jak to,możliwe,że wszystkie dziewczyny lecą na te gnojki. - można było usłyszeć komentarz Huugi. Kuroko był zirytowany, ale raczej z powodu dziewczyny, która wisi na jego szyi.
- Przepraszam, ale czy mogłabyś się ode mnie oderwać? - powiedział do niej niebiesko włosy, a ona dopiero oprzytomniała i momentalnie go puściła. Usłyszała komentarz Hyuugi. Spojrzała w stronę okularnika i tylko się zastanawiała, co odpowiedzieć.
- Posłuchaj to było tylko na przywitanie, po za tym, jeśli jakaś dziewczyna ci się podoba, to lepiej bądź dla niej miły to wszystko. - uśmiechnęła się w jego stronę, a on spoważniał, poprawił okulary i puścił buraka. Jednak potem przeraził ją do szpiku kości, bo zaczął pocierać ręce jak diabeł i uśmiechać się, jak szatan. Wokół niego czuła dziwną aurą...
- Kagami, Kuroko idziemy razem do klasy... Pokazalibyście mi, co, gdzie i jak? - zapytała ich proszącym tonem.
- Ja jestem za, ale jeśli nie będziesz się tulić. - odparł, a ona pokiwała głową, spojrzała na Kagamiego.
- Oki. - dodała, a po chwili poczuła wielką rękę na swojej głowie. Potem zaczęła ją klepać po głowie. To była wielka ręka Teppei'a. Wytrzeszczyła oczy w szoku.
- Już mi Cię szkoda - czerwonowłosy zwrócił się do dziewczyny. Co prawda nie miał bladego pojęcia, co Hyuuga ma w planie, ale jedno było pewne. To nie jest nic dobrego. Kiedy Teppei to zauważył wybuchnął głośnym śmiechem. Nie wie, jak określić jego relację z Hyuugą, ale one są bardzo dziwne i pokręcone... Dlatego lepiej nie zaprzątać sobie nimi głowy.
- A jak przytulasz Momoi, to jest dobrze. - dodał.
- Kagami już tyle razy mówiłem Ci że temat Momoi jest skomplikowany. - powiedział ze swoim cichym głosem, a na jego twarzy malowała się emocja znudzenia, czyli ta sama co miał zawsze. Oczywiście wiedział, że go to denerwuje, ale Kagami za każdym razem, jak o tym myślał to sikał ze śmiechu! Potem poszli do klasy. Kuroko tłumaczył Otoshi co gdzie jest, a on dalej śmiał się jak jakiś psychicznie upośledzony, ale go to mało obchodziło, bo miał ubaw po pachy! Blondynka palnęła w brzuch pięścią Kagamiego, gdy tak cały czas się śmiał irytował ją, a ona chciała posłuchać tego, co Kuroko mi mówił, a to były ważne rzeczy. Tłumaczył jej, gdzie, co jest, za co była mu wdzięczna. Potem tylko walnęła jeszcze Taigę w łeb, nie owijając w bawełnę.
- Byś może się tak ogarnął, w przeciwieństwie do ciebie Kuroko jest poważniejszy i próbuje mi pomóc, nie to , co ty. - powiedziała do niego z wyrzutem i tylko jeszcze raz walnęła go w brzuch, nie obchodziło jej to, ze się wkurzy,  już na takich nicponi, jak on miała sposób.
- Baka-gami - dodała po chwili, a potem uważnie słuchała się Kuroko.
- A tam co jest? - zapytała pokazując na drzwi, na wprost.
- Tam jest biblioteka. - szybko odpowiedział.
- Masz jakiś problem Baka-Toshi?! - sam walnął dziewczynę w głowę, ale lekko... W każdym razie wypadł jej kwiatek z włosów, a Kuroko po raz etny pouczył go tym, że ma siedzieć cicho jak jest w pobliżu biblioteki, a on nazwał go gnojkiem i zaczął ciągnąc za włosy, które się całkowicie rozczochrały, a wyglądało to tak komicznie, że musiał znowu zacząć się śmiać.
- Mogłam przemilczeć te wyzwisko, ale to.... Mój kwiatek został zniszczony.... - złapała za rękę Kagamiego, a potem ścisnęła ją mocno, a następnie przerzuciła go za siebie, a następnie usiadła na jego plecach i wyciągała jego ręce do tyłu, co było bardzo bolesne, to jej techniki z karate, więc niech się jej boi. Spojrzała w stronę Kuroko, który był dziwnie zadowolony.
- Baka-gami, zobaczysz na dzisiejszy trening przyjdę ze swoimi psami, a żebyś wiedziała. - wykręcała mu ręce do tyłu, co raz bardziej. Potem jeszcze go walnęła w głowę. Po chwili na korytarzu zobaczyła Teppeia i Hyugę, pomachała im z uśmiechem.
- Co to ma być? - zapytał ze śmiechem Kiyoshi.
- Przezwał mnie idiotką i zniszczył mój kwiatek. - powiedziała udając płacz małej dziewczynki, a potem tylko bardziej wykręciła mu ręce. Niech pozna jej ból. Nikt nie powinien tykać jej kwiatków z włosów. To jej znak rozpoznawczy. Kuroko stał tam i gapił się na całą scenę zadowolony.
- I co jest w tym takiego śmiesznego gnoju!
- Kagami-kun tyle razy Cię prosiłem,żebyś nie krzyczał w okolicy biblioteki.
- W dupie mam tą bibliotekę!!! - po czym próbował się powstrzymać od dalszych krzyków, bo na horyzoncie pojawili się Teppei i Hyuuga. Dziewczyna zrobiła teatr jakimś plazmowym głosem, a on znowu się wkurzył!
- Co?!!! To ja tu jestem ten poszkodowany! Ty mi ręce próbujesz złamać,bo zepsułem twojego •|#@$&€©¥¢ kwiatka!
- Zamknij się! - jeszcze bardziej ciągnęła go za ręce z tyłu, a tym razem tak, go pociągnęła, ze lekko jego tułów przechylił się w jej stronę, czyli do tyłu. Po chwili Kiyoshi w jej włosy wplótł jakiegoś maka.... Momentalnie poczuła, jak się rumieni. Na jego buzie wstąpił szeroki uśmiech.
- Baka-gami! Jeszcze raz tknij mojego kwiatka, to kara będzie gorsza. - po czum jeszcze bardziej go ciągnęła, a potem widziała już tylko rozbawione miny kolegów. Był gotowy zabić! Dziewczyna tylko jeszcze bardziej ciągnęła i właśnie wtedy przylazł Teppei ze swoim kwiatkiem i dziewczyna ze niego zeszła. To on wydarłem się na bruneta i powiedział, żeby nie mieszał się w nie swoje sprawy i że sam by sobie świetnie poradził. Potem wyciągnął dziewczynie kwiatka z włosów rzucił nim o podłogę i rozdeptał butem!
- Ja wiem jak się traktuje kobiety,ale tu nie jesteś kobietą tylko wrednym babochłopem. - powiedział i obrócił się na pięcie dając Kuroko znak oczami, że idziemy, a ten bez większego sprzeciwu poszedł za nim. Potem dało się słyszeć głos Hyuugi, który mówił, że zawsze kiedy popcorn jest najbardziej potrzebny to go nie ma. Czyli dziewczyna musiała się wkurzyć i dobrze. Z twarzy Kuroko dalej nie znikało zadowolenie. Cała sytuacja najwyraźniej nieźle go rozbawiła.
- KAGAMI!!! ZAPŁACISZ MI ZA TO!!! - pobiegła w jego stronę, tak wkurzona, że nie na żarty. Biegła bardzo szybko, że wszyło tak, ze wpadła na niego i siedziała na jego plecach, potem tylko wczołgała się na niego bardziej i następnie złapała za jego nos. Zza siebie wyjęła miotkę na muchy i waliła nią jego twarz. Jej biedny kwiatek od Teppei'a. Kuroko nadal był zadowolony.
- Nie jestem babochłopem. Ty za to jesteś małym chucherkiem, bo boisz się psów. Żadna dziewczyna na ciebie nie będzie chciała spojrzeć BAKA-GAMI!!! - specjalnie zaakcentowała ostatnie słowo. Oczywiście po to, by go z irytować bardziej. Nie da mu już spokoju. Zawsze będzie dla niego brutalna i straszna i tak będzie w ich pojedynku. Potem obśliniła swojego palca i wsadziła mu go do ucha. Dobrze, ze miała swój odkażacz zarazków.
- Co tu się dzieje? - zapytała zadowolona Riko.
- Kagami nie ma szacunku do kobiet, a ja go teraz uczę, jak powinien to robić. - powiedziała i znów waliła go miotką na muchy. Kagamiemu udało się mu ją obrócić i wyglądało to tak, że teraz to on leżał na niej. Po chwili wyrwał jej z ręki to cholerstwo, którym biła i spytałem:
-  I co teraz zrobisz Yuu-chan?
- Zejdź ze mnie, wiesz, jak to wygląda? - mruknęła zażenowana cała sytuacją. On teraz siedział i trzymał za ramiona. Poczuła, jak pieką ją policzki. Uciekała wzrokiem. Wiedziała, jak się uwolnić, w nie jednej takiej sytuacji była. W ogóle nazwał ją: "Yuu-chan"... Kto mu kazał? Dziewczyna najwyraźniej się wkurzyła z powodu tego, że się na nią położyłe i wszystko.
- A myślisz, że jak ty na mnie leżałaś to wyglądało to lepiej?!
Nie rozumiał tej dziewczyny. Dla wszystkich wokół jest miła, a z nim ma jakiś dziwny problem! Kobiety i zwierzęta mają ze sobą jedną wspólną cechę. Nienawidzą jego, a on ich zresztą też. Jedynym wyjątkiem jest Alex ona jest w porządku.
- No czekam!
Powiedziała, że dziewczyna w końcu się wyrwie. Chciałby to zobaczyć. Dziewczyna się kręciła i wierciła, ale w końcu przestała w momencie, w którym chciał ją wyśmiać, ta uderzyła swoją głową w łeb. Teppei w końcu ich rozdzielił, ściągając go z przepraszającej dziewczyny.
- TY CHYBA OSZALAŁAŚ!!!
- Jak dla mnie to Ci się należało.
- Kiedy ja się Ciebie o zdanie nie pytałem!
No tak trener nie byłaby sobą gdyby nie wrzuciła swoich trzech groszy i jeszcze jak to zwykle bywało przeciwko Taidze. No nie jego wina, że ten babsztyl jeszcze bardziej działa mu na nerwy. Potem tylko założyła na jego szyję obroże i przyczepiła smycz. Następnie szybko się wyrwała i pociągnęła Kgamiago przez smycz. Kuroko poszedł za nimi. Poszli na górę, do odpowiedniej sali. Zostawili za sobą innych znajomych. Zaraz zacznie się lekcja. Kagami wstał, ale nadal był ciągnięty przez blondynkę.
- Jesteś moim nowym pieskiem i powiedź swojej pani: "Hau". - zażądała. Po chwili dotarli pod drzwi sali. Kagami wyglądał, jakby chciał się rzucić na Otoshi. Jednak jego atak został przerwany przez nauczyciela, który przybył i otworzył im klasę. Weszli do klasy. Pociągnęła pieska, za smycz. Potem tylko przywiązała jego smycz, przy ławce, gdzie siedział. Za nim akurat siedział Kuroko, a ona usiadła przed Kagamim, patrząc na niego z diabelnym wzrokiem. To było dobre, widząc jego reakcje. I nadal miał smycz na szyi.
- Spróbuj tylko zdjąć, a kopnie cię prąd. - ostrzegła go tylko i spojrzała na nauczyciela. Wydawał się być z pozoru miły. Kagami usiadł w ławce i robił to co zawsze robił na tych nudnych lekcjach. Myślał o sam nie wie czym i unikał kontaktu wzrokowego z nauczycielem. Nie zamierzał nawet próbować ściągnąć tej obroży, bo powiedzmy, że wierzy Otoshi na słowo, ze jest ona pod napięciem. Taki głupi też znowu nie jest chociaż jego oceny mówią coś innego.
- Dzień dobry. - odparła, gdy nauczyciel spojrzał się zdziwiony w jej stronę, jak i cała klasa. Jednak po chwili zaczęła się stresować. Spojrzała to na Kuroko i Kagamiego, wlekł się we niej lekki strach. Zostałam przywołana do tablicy.
- Nazywam się Yuuki Otoshi. - dodała z uśmiechem i rumieńcami, po czym spojrzała na każdego z kolejna.
- Miło mi was poznać. - burknęła i spoglądała na każdego, zupełnie każdego. Potem nauczyciel jeszcze kazał mi powiedzieć, dlaczego akurat się tu przeniosła i to jeszcze w połowie roku szkolnego.
- Proste, bo chciałam się już usamodzielnić, a szkoła Seirin, tak mi się wydaje mam najlepsze wyniki, z klubu koszykarskiego, więc... - szybko wyjaśniła i to bez drżącego głosu. Na całe szczęście, tylko jeszcze poczochrała swojemu pieskowi włosy. Zyskała ludzkiego pieska.
- Dobrze Ci radzę Baka nie przeginaj,bo to naprawdę, może się dla Ciebie bardzo źle skończyć, a tego nikt by nie chciał. - powiedział przez zęby.
- Myślisz, że się ciebie boję? Dobre żarty, Baka-gami. Jesteś dla mnie tylko moim pieskiem, wiesz? - powiedziała to specjalnie głośno, a po chwili cała klasa zaczęła się śmiać. Zrobiła minę niewiniątka, potem tylko poklepała go po głowie i obserwowała nauczyciela, który też nie mógł wytrzymać ze śmiechu.
- Przepraszam, Kagami - dodała, ale po chwili nauczyciel kazał się wszystkim uspokoić, bo to, ze traktuje Kagamiego, jak swojego ludzkiego psa, jest po prostu komiczne, idealne do śmiechu. On się aż popłakała.
- Spokój - w końcu nauczyciel nakazał cisze i zapisał temat na tablicy, który szybko sobie przepisała. Następnie kilka regułek i to wszystko. Nauczyciel zwrócił się w jej stronę, żeby zaliczyła pierwszy semestr i wzięła od kogoś notatki do tego. Pokiwała głową, będzie pewnie tak ze wszystkich przedmiotów. Po chwili odwróciła się do Kuroko będąc pewną, że on je ma. Rzuciła do niego kartkę. Pisało w niej, czy by nie pożyczył zeszytów. Kagami wkurzył się i ściągnął tą głupią obrożę. Co prawda strasznie go przy tym prądem kopnęło, ale dla wolności warto było! Następnie Otoshi rzuciła kartką w kierunku Kuroko. On klepnął ją tylko w plecy i odsunął się trochę w bok, żeby mogła widzieć śpiącego Kuroko.
- On nie żartował, ze śpi. - mówiła nie dowierzając, ale po chwili spojrzała na Kagamiego. On zdjął tą obroże. Niewybaczalne, po prostu niewybaczalne.
- Kagami, czy masz wszystkie notatki, z lekcji, od początku roku, ze wszystkich przedmiotów? - zapytała, bo jak Kuroko nie będzie mieć, bo przecież podobno śpi na lekcjach, a nie wie, jak z Kagamim.
- Tak,ale jak wolisz to,możesz pożyczyć od Kuroko. Regularnie daję mu odpisać...
Powiedział w końcu. Dziewczyna go nie lubi i pyta się go od nie chcenia. Po za tym on też nie ma jakoś ochoty z nią przebywać. Wolał zajmować się czymś innym niż robieniem za psa!
- Nie, wolę od ciebie to skserować - odpowiedziała.
- No ok, to po tej lekcji. - burknął zniesmaczony.

* * *

Po skończonych lekcjach wracała do sali gimnastycznej, trzymając notatki z wszystkich lekcji. Kagami spisał się na medal. Jednak potrafił zrobić coś dobrego. Zaskoczył tym mile dziewczynę. Został jej mimo wszystko nowym psem, którego pokona z kretesem. Z uśmiechem szła na trening ze swoją drużyną. Po drodze napotkała na innych. Weszli do środka, by zacząć kolejny trening....


piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 1 cz. 2 - Liceum Seirin {T r e n i n g}

Trener zaczęła przedstawiać wszystkich z kolejna, bo reszta nie wyglądała jakby była w stanie zrobić to sama. Trener mówiła jak się nazywają, na jakiej pozycji grają i takie tam.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęła się ciepło... Mimo ich reakcji, a potem trenerka kazał blondynce zdjąć bluzkę. Co? Zarumieniała się, ale po chwili Hyūga powiedział, że to normalne, oni też tak mieli. To jej wcale nie ucieszyło, ale, jak mus to mus... Nie? Odłożyła swoją torbę, a potem szybko zdjęła z siebie bluzę i bluzkę. Miała na sobie na całe szczęście czarny topik, sportowy.
- Nasza trenerka ma wspaniałą umiejętność. A oto i jej skanowanie. - dodał okularnik, a po chwili Riko zaczęła się na nią gapić, a ona stała zarumieniona, kiedy to chłopcy znów się dziwnie szczerzyli. Założyła z powrotem swoją bluzkę.
- A więc tak... Wysokość: 1.65, waga: 56 kg, wytrzymałość: 8999, szybkość i zwinność: 9000, jastrzębie oko: 5233, siła fizyczna: 9523, elastyczność: 8990, zalety i wady... - przerwała zapisując... Była wstrząśnięta.
- Jej wyniki są ponad przeciętne, nie są na poziomie zwykłego licealisty. - mówiła do Yuuki, a potem kazała wraz z chłopakami wrócić do ćwiczeń.
- Kuroko - ktoś krzyknął, natomiast Otoshi się wystraszyła, bo nie widziała w ogóle żadnego chłopaka, który by miał niebieskie włosy, wystraszyła się, on tutaj cały czas był? Po chwili, gdy było po wszystkim przeszła do drużyny przeciwnej. W jednej był Kagami, który nieźle grał. Najpierw się trochę rozciągnęła. Zaczęła biec, kiedy kozłował piłkę i stanęła przed nim blokując całkowicie dostęp do kosza. Potem tylko spojrzała się na niego z uśmiechem i zrobiła zmyłkę, myślał, ze odbije mu piłkę z prawej, ale odbiła z lewej, gdy to się stało, przeszła koło niego bardzo szybko, z prędkością porównawczą do Aomine Daiki. Kozłowała piłkę i podała do Izukiego, który podał do Hyūgi, była bezpiecznie, przy okazji, był zablokowany prawie. Rzucił mi piłkę i rzuciła za trzy. Akurat zdobyła trzy punkty. Kuroko od razu zaczął z podaniem pod kosza, które Kagami złapał w biegu. Dziewczyna od razu pobiegła za nim do obrony. Wyprzedziła go i stanęła pod koszem. Cóż musiał ją rozczarować. Skoczył z linii rzutów osobistych. Dziewczyna widząc to również rzuciła się do skoku, ale koniec końców, on był wyżej, więc bez problemu, zrobił wsad. Następnym razem prawdopodobnie tak łatwo mu to nie przejdzie. Była pod wrażeniem, naprawdę pod wrażeniem, jego skoki były zajebiste. Był dobry, naprawdę dobry. Z pod kosza zdobyła piłkę i podała do Hyūgi, który potem rzucił za trzy. Napierała na Kagamiego, nie da mu przejść dalej. Broniła cały czas. Zauważyła podanie Kuroko, i odebrała mu piłkę, wprawiając go w osłupienie. Potem tylko grała już na poważnie, nie przegra z chłopakiem. Z szerokim uśmiechem rzuciła jedną ręką piłkę do kosza, trafiając za trzy. Potem znów zaczęła się kolejna runda i nadal napierała na czerwonowłosego. Piłka trafiła do chłopaka, z pomiędzy jego rąk wyrwała mu piłkę i przeszła do szybkiego ataku. Zaczęła szybko kozłować, wiedziała, ze chłopak za nią pobiegnie. Skoczyła i zrobiła wsad, tym samym zdobywając punkt. Wystawiła w stronę Taigi język. Poprawiła swojego kwiatka.
- Ty mendo! - Kagami mówił do niebieskowłosego, ale potem się opanował i stwierdzili, że pora odrobić punkty. Pozamieniali trochę miejsca. Wyszło na to, że Kuroko w końcu stanął jeden na jednego z Yuuki i o to właśnie chodziło. Kuroko powiedział jej coś o tym, że pokazywanie języka i tym podobne to nie docenianie przeciwnika, co jest okropne i blabla. Jak to na Kuroko przystało. Potem użył na dziewczynie swojego niknącego drivu. Potem użył jeszcze Ignite Pass, które dziewczyna próbowała złapać, ale bez powodzenia. Taiga dzięki temu zrobił wsad. Potem grali z Kuroko jeszcze trochę na poważnie i odrobili różnicę, dobry był z nich zespół, ale musiał się nieźle namęczyć z Otoshi, bo łatwym przeciwnikiem, to ona nie była. Odebrała piłkę Kagamiemu i rzuciła za trzy. Pociła się, jak nie wiem, kto. Następnie Izuki odebrał piłkę, bo był w drużynie Kuroko i Kagamiego. Kuroko Testuya, szósty członek drużyny, nazywany Widmem, z "Pokolenia Cudów". Kagami nie był łatwym przeciwnikiem. Potem, gdy chciał zrobić wsad, walnęła w piłkę, przez co nie zdobył kosza, i nie zdobył punktu. Kozłowała, gdy chciał jej odebrać piłkę. Znów go zmyliła i  rzuciła nad nim piłkę, przez co Hyūga ją złapał i zdobył kolejne trzy punkty. Dziewczyna dalej nie odpuszczała. Następnym razem pozwolił jej przejść, ale zatrzymał przy rzucie za trzy, tak jak to zawsze robił z Midorimą. Po czym sam rzucił za trzy, oczywiście nie trafił, ale jako, że Teppei stał pod koszem zrobił zbiórkę i zdobyli kolejne punkty. Za to było widać, że Kuroko się wkurzył. To znaczy jak się go odpowiednio długo znało to się to wiedziało. Chłopak znowu użył Niknącego drivu na dziewczynie i pobiegł dalej ta go, co prawda dogoniła, ale on użył swojego Phantom Shota i pomimo tego, że dziewczyna wyskoczyła to piłka, po prostu przeleciała jej przez rękę, ale wtedy wystąpił problem Miscrid Kuroko zaczęło słabnąć. Będzie ciężko, ale jakoś sobie poradzą! Po za tym teraz wie, że trójki dziewczyny, można zatrzymać tak jak Midorimy, bo pomimo wszystko potrzebuje na nie sporo czasu, ale to jest normalne. Potem, można było tylko usłyszeć głos Kuroko.
- Nie powinnaś się zachowywać jakbyś była lepsza od nas. Wcale nie jesteś. To właśnie to co zgubiło pokolenie cudów. Nie wygraliśmy z nimi tylko dzięki umiejętnością Kagamiego,które były w tej walce bardzo ważne,ale koniec końców zgubiła ich ich arogancja,a z Ciebie,aż się arogancja wylewa. Po za tym chyba nie masz pięciu lat,żeby pokazywać język?
- Uspokój się, Kuroko-san. Nie robiłam tego specjalnie. Oczywiście, że nie jestem od was lepsza, mam tego świadomość, ale gram, bo kocham koszykówkę. Marzę, by pokonać wszystkich z "Pokolenia Cudów", ale wiem, ze to się nie stanie, gdy nie będę wystarczająco silna i przepraszam. Oczywiście, ze nie mam pięciu lat. - powiedziała rumieniąc się, bo akurat Kuroko mówił, jak jej matka, potem tylko położył, na jej głowie rękę i zaczął głaskać.
- Przepraszam... - mówiła nadymając usta, jak mała dziewczynka, ale zrozumiała więcej takich zachowań nie wykonywać. Potem szybko odebrała piłkę od Hyūgi i za kozłowała. Na jej drodze stanął Teppei... Szybko go wyminęła i skoczyła, robiąc wsad, przez co zdobyła punkt. O rany jeszcze w życiu się tak nie nabiegała.
- Ale macie szybkie tempo. - odparła po chwili i się uśmiechała szczęśliwa. Zaczęła biec za Kagamim, nie mogła mu pozwolić na kolejny punkt.
- Nie zbliżaj się ty....Kuroko! Tyle razy Ci mówiłem,żebyś trzymał swojego zapchleńca jak najdalej ode mnie jak to możliwe! Jak nad nim nie panujesz to go przynosi! - krzyczał wykonując przy tym dziwne ruchy nogą w powietrzu, żeby odgonić numer dwa, ale ten tylko usiadł przede nim i ani myślał się ruszyć z tamtego miejsca. Myślała, że zaraz ze śmiechu nie wyrobi, kiedy zobaczyła, jak Kagami panicznie boi się psów... Ciekawe, jak by zareagował, że ma, aż dwa psy? I yorka i owczarka niemieckiego. Po chwili jednak jej oczy zmieniły się w gwiazdy, gdy zobaczyła tego pieska. Jest psem rasy Malamut. Jego futro u góry tworzy czarny płaszcz, a jego brzuch i nogi są śnieżno białe. Ma dwie białe plamy na brwiach. Jego najbardziej charakterystyczną cechą są oczy, które są identyczne jak Kuroko, mają ten sam kolor i owalny kształt. Nosi koszulkę Seirin z numerem 16. Był on taki słodki. Przerwali mecz, na chwilę. Po chwili wzięła z torby jakieś cukierki, takie dla psa. Podbiegła do pieska i ukucnęła przed nim. Zaczął się dziwnie patrzeć i ruszać głową. Potem tylko ją wąchał i następnie zaszczekał radośnie. Wystawiała dłoń z przysmakiem dla pieska. Zjadł wszystkie cukierki, a potem Yuuki przewrócił, lizał po twarzy. Trzymała go do siebie tuląc.
- Kogo jest ten piesek? Jaki śliczny, kochany i słodki. Uwielbiam psy. - odparła czerwieniąc się i robiąc słodką minę. Jak się okazało, by to pies Kuroko. Oddała mu go.
- Juz po wszystkim Kagami, wracajmy do gry - krzyknęłam do Taigi, jednak i ona jutro przyprowadzi swoje psy.... Nie mam je z kim zostawić, dlatego też musi je ze sobą wziąć.
Potem wrócili i wznowili grę. Jako, że chłopaki  wyśmiali Kagamiego to pora było pokazać na co go stać. Bez problemu minął Otoshi i Hyuge, a zaraz po tym skoczył z linii rzutów osobistych i znowu to zrobił. Uderzył głową o obręcz kosza, ale piłka przynajmniej wpadła, więc nie jest tak źle. Musi trochę popracować nad panowaniem nad emocjami, bo jak dalej będzię grał taki wściekły w kosza to kiedyś sobie o tą obręcz głowę rozbije! Do końca została jeszcze minuta. Prowadzili dwoma punktami, ale to było za mało, żeby móc cieszyć się zwycięstwem. Zwłaszcza, że przeciwna drużyna napierała na nich zmotywowana. Razem z Otoshi biegaliy i trafili w końcu małe spotkanie zakończyło się remisem. Cóż nie do końca był zadowolony z tego wyniku, ale stwierdzili z chłopakami, że był to dobry mecz. Problem leżał tylko w tym, że gdyby nie on i jego przerwanie ataku przez psa Kuroko najprawdopodobniej, by trafił i wygrałby. Zaraz po skończeniu został uderzony przez trener ,która powiedziała,że ma zacząć uważać jak skacze, bo wybije sobie z głowy resztę szarych komórek jeśli jakiekolwiek jeszcze ma. Cóż miłe to nie było. Oprócz uderzenia i kolejnego guza dostał jeszcze karne rundy do przebiegnięcia. Cóż to zawsze lepiej niż wtedy kiedy za dużo skakał. Kazała mu chodzić na rękach. To było naprawdę strasznie męczące.
- Hej Otoshi musimy kiedyś zagrać jeden na jednego. - oznajmił przebiegając koło reszty, która udała się w stronę szatni. 
- Hai, Kagami-kun. - powiedziała z uśmiechem i pomachała mu, gdy biegał, potem tylko poszła z reszta do szatni. Gdy już dotarła, zarumieniła się, czyli ma mieć szatnię z wszystkimi... Z rumieńcami zdjęła bluzkę i szybko zmieniała ją na nową. Całe szczęście, że nie zauważyli... Po chwili tylko wytarła swoje czoło o ręcznik i założyła sobie torbę na ramię. To nie  koniec  treningu... Gdy wróci jeszcze sama musi poćwiczyć i przyćmić Kagamiego, gdy wykonuje te skoki, musi mu wtedy jakoś odebrać piłkę. Wyjęła z torby wodę i wypiła jej łyka. Tylko jeszcze wstąpić coś zjeść, bo inaczej nie da rady... Ma nadzieje, ze będą jakieś sałatki. Gdy wychodziła z szatni minęła się z czerwonowłosym. Spojrzała na niego kątem oka, uśmiechając się, to będzie bardzo ciekawe dwa i pół roku.
- Na razie - wydukała i poszła przed siebie, wychodząc całkowicie z sali gimnastycznej. Wzięła głęboki wdech. Jak dobrze poczuć świeże powietrze. Poszła w kierunku swojego domu.

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 1 cz. 1 - Liceum Seirin

Już od samego rana była gotowa do wyjścia, miała uprasowany mundurek, spakowane książki, oraz strój na trening. Zjadła śniadanie i czekała chwilę przy lustrze. Sprawdzała, czy wszystko było dobrze. Nie mogła się doczekać, aż wreszcie spotka nową klasę i być może znajdzie nowych przyjaciół. Chciała zacząć nowe życie, zacząć tak naprawdę, od zera... Dzień zapowiadał się nieźle, na niebie ani jednej chmurki, słońce w pełni, na dodatek ciepło. Yuuki od zawsze lubiła wiosnę i kłębiącą się w niej pogodę. Poprawiał swoją torbę na ramieniu.
- Już, będzie dobrze. - powiedziała do siebie z uśmiechem i spojrzałam na dół. Posiadała dwójkę towarzyszy, mieszkając z nią, były to psy. Jeden z nich był psem, z rasy York i wabił się Chichi, bo był strasznie malutki. Drugi był suczką, owczarkiem niemieckim. Przezwała ją Hana. Była naprawdę mądra, bo wiedziała, kiedy wybudzić blondynka. Tak ją wytresowała.
- Pa, moje kochane - dodała do siebie ze smutkiem i przytuliła je do siebie. Nasypała im jeszcze przed wyjściem karmy. Te od razu poleciały do misek. Otoshi wyszła z mieszkania, zamykając je na klucz. Gdy wyszła ze swojego mieszkania, została zaskoczona widokiem pięknego wiosennego pejzażu. Kiedy szła, pod nogami skrzypiała brązowa jak piasek droga. Rozglądając się dookoła można zauważyć srebrne, lśniące, drzewa, z zielonymi liśćmi, błyszczące jak świetliki nocą. Zatrzymała się na pasach, zauważała ulicę pełną ruchomych samochodów. Idąc dalej, z lewej strony widziała mały parczek również obskubany ze swojego ubrania. Tuż za drzewami znajduje się przepełniony dziećmi, i ich rodzicami plac zabaw. Zza parku wyłania się przykuwające  uwagę, najwyższe drzewo, które wyciąga gałęzie jak ramiona z balowej, zielonej sukni. Niekiedy na gałęziach spostrzega plamki. Są to wesołe i smutne ptaki. Dalej otoczyły ją stare kamienice, które spoglądają na przechodniów. Tuż pod samą szkołą, w oczy rzucają się tłumy uczniów, które z daleka wyglądają ja mrówki. Bardzo podoba się jej ten wiosenny krajobraz, lecz musi go zachować dla siebie, ponieważ nie może o tym nikomu powiedzieć.

* * *

- Dzień dobry - mówiła wchodząc spóźniona do klasy. Oczywiście zaczęły się nerwy. Była dziewczyną, która przeniosła się w połowie roku szkolnego, tak niespodziewanie dla wszystkich. Cała klasa obarczała ją nieprzyjemnym wzrokiem, co wprowadzało ją w zakłopotanie, nie wiedziałam, co ma robić... Jej ciało się trzęsło.
- Panienka Yuuki Otoshi? - zapytała nauczycielka japońskiego. Była wysoka, szczupła, i miała długie, krwiście czerwone włosy. Na nosie widniały czarne okulary, które zakrywały jej oczy.
- Tak - odpowiedziała.
- Ładnie się tak spóźniać? - nauczycielka obarczyła ją wstydliwym pytaniem.
- Nie, przepraszam. - szybko zgrabnie wydukała pod nosem.
- A teraz przedstaw się. - rozkazała z uśmiechem. Blondynka tylko pokiwała głową i wzięła głęboki wdech.
- Nazywam się Otoshi Yuuki. Miło mi was poznać i liczę na owocną współpracę. - po przedstawieniu się, nauczycielka pokazała jej wolne miejsce,przy oknie, na samym końcu. Szybko do niego pobiegła. Czuła nas sobie spojrzenia klasy. Słyszała szepty chłopców. Uważali, ze była bardzo urocza. Nie czuła się komfortowo, nie mogła się na niczym skupić.

* * *

Stała przed salą gimnastyczną. Tutaj odbywały się treningi klubu koszykówki. Miała się zgłosić do Aiko Ridy. Otworzyła będąc pewną siebie drzwi i zobaczyła trenujących chłopców. Gdy ujrzała ich trenerkę, podbiegła do niej i podała swój formularz o dołączenie do drużyny. Po chwili tylko ich trenerka kazała im do siebie przyjść, bo była zbiórka. Gdy już wszyscy się zjawili, powiedziała, by im się przedstawiła.
- Klasa 1-B, numer 8, Yuuki Otoshi. - mówiła chłopakom, którzy na jej widok byli dziwnie zadowoleni, a na ich twarzach były lekkie rumieńce. Yuuki zastanawiała się, z jakiego to było powodu...

wtorek, 13 stycznia 2015

Prolog - Jak to się wszystko zaczęło.

- Nie! To nie może być prawda! - krzyczała zapłakana dziewczyna, z blond włosami. Jej łzy odbijały kłębiący się w niej smutek, żal do całego świata, w jednej chwili jej życie wywróciło się do góry nogami i przestało mieć, jakikolwiek sens.
- Bardzo mi przykro, ale to prawda. - mówił mężczyzna, w rozkwicie wieku. Miał czarne, krótkie włosy, oraz piwne oczy, które próbowały odczytać uczucia blondynki.
- To jest jakiś żart! - była uparta, przy swoim.
- Jest Pani chora na raka szpiku kostnego. Niestety rak rozwijał się od urodzenia, to dziwne, że jeszcze nie został wykryty. Proszę wybaczyć, ale zostało Pani kilka lat życia, jeśli w tym roku nie znajdzie się dla Pani dawca, to będzie koniec. - odpowiedział ze stoickim spokojem, po czym wyszedł. Blondynka siedziałam będąc w olbrzymim szoku, spojrzała z przerażeniem na rodzinę, która płakała równie mocno, co ona. W jednej chwili jej świat i przyszłość została zniszczona, a wszystko przez tą jedną, przykra wieść.

* * *

Siedziała na miejscu pasażera w samolocie. Leciała do Japonii, by zacząć nowe życie, z dala od rodziny. Nie chciała dawać im więcej cierpienia, dlatego tez wyjechała. Wznosili się co raz wyżej, aż osiągnęli odpowiednią wysokość. Ujęła wzrokiem ekran swojego smatfona. Z uśmiechem widziała piłkę od kosza. Koszykówka to miejsce, w którym czuła się jak w domu. Jest to niesamowita gra, w której można niesamowicie grać. Każdy mecz w jakim grała - dawała  z siebie wszystko do ostatniej sekundy. Koszykówka uratowała ja i stała się częścią jej życia. Do końca swoich dni chciała spełnić jedno jedyne marzenie - stać się najlepszym zawodnikiem WNBA. Wątpiła w to, że znajdzie jakiegoś dawcę, kogoś, kto by miał taką samą krew, jak ona....
- Moje życie jest tylko dl koszykówki - wypowiadając te zdanie, nie zdawała sobie sprawy, że koszykówka odstanie na drugi plan, dając miejsce miłości i przyjaźni.