piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 1 cz. 2 - Liceum Seirin {T r e n i n g}

Trener zaczęła przedstawiać wszystkich z kolejna, bo reszta nie wyglądała jakby była w stanie zrobić to sama. Trener mówiła jak się nazywają, na jakiej pozycji grają i takie tam.
- Miło mi was poznać. - uśmiechnęła się ciepło... Mimo ich reakcji, a potem trenerka kazał blondynce zdjąć bluzkę. Co? Zarumieniała się, ale po chwili Hyūga powiedział, że to normalne, oni też tak mieli. To jej wcale nie ucieszyło, ale, jak mus to mus... Nie? Odłożyła swoją torbę, a potem szybko zdjęła z siebie bluzę i bluzkę. Miała na sobie na całe szczęście czarny topik, sportowy.
- Nasza trenerka ma wspaniałą umiejętność. A oto i jej skanowanie. - dodał okularnik, a po chwili Riko zaczęła się na nią gapić, a ona stała zarumieniona, kiedy to chłopcy znów się dziwnie szczerzyli. Założyła z powrotem swoją bluzkę.
- A więc tak... Wysokość: 1.65, waga: 56 kg, wytrzymałość: 8999, szybkość i zwinność: 9000, jastrzębie oko: 5233, siła fizyczna: 9523, elastyczność: 8990, zalety i wady... - przerwała zapisując... Była wstrząśnięta.
- Jej wyniki są ponad przeciętne, nie są na poziomie zwykłego licealisty. - mówiła do Yuuki, a potem kazała wraz z chłopakami wrócić do ćwiczeń.
- Kuroko - ktoś krzyknął, natomiast Otoshi się wystraszyła, bo nie widziała w ogóle żadnego chłopaka, który by miał niebieskie włosy, wystraszyła się, on tutaj cały czas był? Po chwili, gdy było po wszystkim przeszła do drużyny przeciwnej. W jednej był Kagami, który nieźle grał. Najpierw się trochę rozciągnęła. Zaczęła biec, kiedy kozłował piłkę i stanęła przed nim blokując całkowicie dostęp do kosza. Potem tylko spojrzała się na niego z uśmiechem i zrobiła zmyłkę, myślał, ze odbije mu piłkę z prawej, ale odbiła z lewej, gdy to się stało, przeszła koło niego bardzo szybko, z prędkością porównawczą do Aomine Daiki. Kozłowała piłkę i podała do Izukiego, który podał do Hyūgi, była bezpiecznie, przy okazji, był zablokowany prawie. Rzucił mi piłkę i rzuciła za trzy. Akurat zdobyła trzy punkty. Kuroko od razu zaczął z podaniem pod kosza, które Kagami złapał w biegu. Dziewczyna od razu pobiegła za nim do obrony. Wyprzedziła go i stanęła pod koszem. Cóż musiał ją rozczarować. Skoczył z linii rzutów osobistych. Dziewczyna widząc to również rzuciła się do skoku, ale koniec końców, on był wyżej, więc bez problemu, zrobił wsad. Następnym razem prawdopodobnie tak łatwo mu to nie przejdzie. Była pod wrażeniem, naprawdę pod wrażeniem, jego skoki były zajebiste. Był dobry, naprawdę dobry. Z pod kosza zdobyła piłkę i podała do Hyūgi, który potem rzucił za trzy. Napierała na Kagamiego, nie da mu przejść dalej. Broniła cały czas. Zauważyła podanie Kuroko, i odebrała mu piłkę, wprawiając go w osłupienie. Potem tylko grała już na poważnie, nie przegra z chłopakiem. Z szerokim uśmiechem rzuciła jedną ręką piłkę do kosza, trafiając za trzy. Potem znów zaczęła się kolejna runda i nadal napierała na czerwonowłosego. Piłka trafiła do chłopaka, z pomiędzy jego rąk wyrwała mu piłkę i przeszła do szybkiego ataku. Zaczęła szybko kozłować, wiedziała, ze chłopak za nią pobiegnie. Skoczyła i zrobiła wsad, tym samym zdobywając punkt. Wystawiła w stronę Taigi język. Poprawiła swojego kwiatka.
- Ty mendo! - Kagami mówił do niebieskowłosego, ale potem się opanował i stwierdzili, że pora odrobić punkty. Pozamieniali trochę miejsca. Wyszło na to, że Kuroko w końcu stanął jeden na jednego z Yuuki i o to właśnie chodziło. Kuroko powiedział jej coś o tym, że pokazywanie języka i tym podobne to nie docenianie przeciwnika, co jest okropne i blabla. Jak to na Kuroko przystało. Potem użył na dziewczynie swojego niknącego drivu. Potem użył jeszcze Ignite Pass, które dziewczyna próbowała złapać, ale bez powodzenia. Taiga dzięki temu zrobił wsad. Potem grali z Kuroko jeszcze trochę na poważnie i odrobili różnicę, dobry był z nich zespół, ale musiał się nieźle namęczyć z Otoshi, bo łatwym przeciwnikiem, to ona nie była. Odebrała piłkę Kagamiemu i rzuciła za trzy. Pociła się, jak nie wiem, kto. Następnie Izuki odebrał piłkę, bo był w drużynie Kuroko i Kagamiego. Kuroko Testuya, szósty członek drużyny, nazywany Widmem, z "Pokolenia Cudów". Kagami nie był łatwym przeciwnikiem. Potem, gdy chciał zrobić wsad, walnęła w piłkę, przez co nie zdobył kosza, i nie zdobył punktu. Kozłowała, gdy chciał jej odebrać piłkę. Znów go zmyliła i  rzuciła nad nim piłkę, przez co Hyūga ją złapał i zdobył kolejne trzy punkty. Dziewczyna dalej nie odpuszczała. Następnym razem pozwolił jej przejść, ale zatrzymał przy rzucie za trzy, tak jak to zawsze robił z Midorimą. Po czym sam rzucił za trzy, oczywiście nie trafił, ale jako, że Teppei stał pod koszem zrobił zbiórkę i zdobyli kolejne punkty. Za to było widać, że Kuroko się wkurzył. To znaczy jak się go odpowiednio długo znało to się to wiedziało. Chłopak znowu użył Niknącego drivu na dziewczynie i pobiegł dalej ta go, co prawda dogoniła, ale on użył swojego Phantom Shota i pomimo tego, że dziewczyna wyskoczyła to piłka, po prostu przeleciała jej przez rękę, ale wtedy wystąpił problem Miscrid Kuroko zaczęło słabnąć. Będzie ciężko, ale jakoś sobie poradzą! Po za tym teraz wie, że trójki dziewczyny, można zatrzymać tak jak Midorimy, bo pomimo wszystko potrzebuje na nie sporo czasu, ale to jest normalne. Potem, można było tylko usłyszeć głos Kuroko.
- Nie powinnaś się zachowywać jakbyś była lepsza od nas. Wcale nie jesteś. To właśnie to co zgubiło pokolenie cudów. Nie wygraliśmy z nimi tylko dzięki umiejętnością Kagamiego,które były w tej walce bardzo ważne,ale koniec końców zgubiła ich ich arogancja,a z Ciebie,aż się arogancja wylewa. Po za tym chyba nie masz pięciu lat,żeby pokazywać język?
- Uspokój się, Kuroko-san. Nie robiłam tego specjalnie. Oczywiście, że nie jestem od was lepsza, mam tego świadomość, ale gram, bo kocham koszykówkę. Marzę, by pokonać wszystkich z "Pokolenia Cudów", ale wiem, ze to się nie stanie, gdy nie będę wystarczająco silna i przepraszam. Oczywiście, ze nie mam pięciu lat. - powiedziała rumieniąc się, bo akurat Kuroko mówił, jak jej matka, potem tylko położył, na jej głowie rękę i zaczął głaskać.
- Przepraszam... - mówiła nadymając usta, jak mała dziewczynka, ale zrozumiała więcej takich zachowań nie wykonywać. Potem szybko odebrała piłkę od Hyūgi i za kozłowała. Na jej drodze stanął Teppei... Szybko go wyminęła i skoczyła, robiąc wsad, przez co zdobyła punkt. O rany jeszcze w życiu się tak nie nabiegała.
- Ale macie szybkie tempo. - odparła po chwili i się uśmiechała szczęśliwa. Zaczęła biec za Kagamim, nie mogła mu pozwolić na kolejny punkt.
- Nie zbliżaj się ty....Kuroko! Tyle razy Ci mówiłem,żebyś trzymał swojego zapchleńca jak najdalej ode mnie jak to możliwe! Jak nad nim nie panujesz to go przynosi! - krzyczał wykonując przy tym dziwne ruchy nogą w powietrzu, żeby odgonić numer dwa, ale ten tylko usiadł przede nim i ani myślał się ruszyć z tamtego miejsca. Myślała, że zaraz ze śmiechu nie wyrobi, kiedy zobaczyła, jak Kagami panicznie boi się psów... Ciekawe, jak by zareagował, że ma, aż dwa psy? I yorka i owczarka niemieckiego. Po chwili jednak jej oczy zmieniły się w gwiazdy, gdy zobaczyła tego pieska. Jest psem rasy Malamut. Jego futro u góry tworzy czarny płaszcz, a jego brzuch i nogi są śnieżno białe. Ma dwie białe plamy na brwiach. Jego najbardziej charakterystyczną cechą są oczy, które są identyczne jak Kuroko, mają ten sam kolor i owalny kształt. Nosi koszulkę Seirin z numerem 16. Był on taki słodki. Przerwali mecz, na chwilę. Po chwili wzięła z torby jakieś cukierki, takie dla psa. Podbiegła do pieska i ukucnęła przed nim. Zaczął się dziwnie patrzeć i ruszać głową. Potem tylko ją wąchał i następnie zaszczekał radośnie. Wystawiała dłoń z przysmakiem dla pieska. Zjadł wszystkie cukierki, a potem Yuuki przewrócił, lizał po twarzy. Trzymała go do siebie tuląc.
- Kogo jest ten piesek? Jaki śliczny, kochany i słodki. Uwielbiam psy. - odparła czerwieniąc się i robiąc słodką minę. Jak się okazało, by to pies Kuroko. Oddała mu go.
- Juz po wszystkim Kagami, wracajmy do gry - krzyknęłam do Taigi, jednak i ona jutro przyprowadzi swoje psy.... Nie mam je z kim zostawić, dlatego też musi je ze sobą wziąć.
Potem wrócili i wznowili grę. Jako, że chłopaki  wyśmiali Kagamiego to pora było pokazać na co go stać. Bez problemu minął Otoshi i Hyuge, a zaraz po tym skoczył z linii rzutów osobistych i znowu to zrobił. Uderzył głową o obręcz kosza, ale piłka przynajmniej wpadła, więc nie jest tak źle. Musi trochę popracować nad panowaniem nad emocjami, bo jak dalej będzię grał taki wściekły w kosza to kiedyś sobie o tą obręcz głowę rozbije! Do końca została jeszcze minuta. Prowadzili dwoma punktami, ale to było za mało, żeby móc cieszyć się zwycięstwem. Zwłaszcza, że przeciwna drużyna napierała na nich zmotywowana. Razem z Otoshi biegaliy i trafili w końcu małe spotkanie zakończyło się remisem. Cóż nie do końca był zadowolony z tego wyniku, ale stwierdzili z chłopakami, że był to dobry mecz. Problem leżał tylko w tym, że gdyby nie on i jego przerwanie ataku przez psa Kuroko najprawdopodobniej, by trafił i wygrałby. Zaraz po skończeniu został uderzony przez trener ,która powiedziała,że ma zacząć uważać jak skacze, bo wybije sobie z głowy resztę szarych komórek jeśli jakiekolwiek jeszcze ma. Cóż miłe to nie było. Oprócz uderzenia i kolejnego guza dostał jeszcze karne rundy do przebiegnięcia. Cóż to zawsze lepiej niż wtedy kiedy za dużo skakał. Kazała mu chodzić na rękach. To było naprawdę strasznie męczące.
- Hej Otoshi musimy kiedyś zagrać jeden na jednego. - oznajmił przebiegając koło reszty, która udała się w stronę szatni. 
- Hai, Kagami-kun. - powiedziała z uśmiechem i pomachała mu, gdy biegał, potem tylko poszła z reszta do szatni. Gdy już dotarła, zarumieniła się, czyli ma mieć szatnię z wszystkimi... Z rumieńcami zdjęła bluzkę i szybko zmieniała ją na nową. Całe szczęście, że nie zauważyli... Po chwili tylko wytarła swoje czoło o ręcznik i założyła sobie torbę na ramię. To nie  koniec  treningu... Gdy wróci jeszcze sama musi poćwiczyć i przyćmić Kagamiego, gdy wykonuje te skoki, musi mu wtedy jakoś odebrać piłkę. Wyjęła z torby wodę i wypiła jej łyka. Tylko jeszcze wstąpić coś zjeść, bo inaczej nie da rady... Ma nadzieje, ze będą jakieś sałatki. Gdy wychodziła z szatni minęła się z czerwonowłosym. Spojrzała na niego kątem oka, uśmiechając się, to będzie bardzo ciekawe dwa i pół roku.
- Na razie - wydukała i poszła przed siebie, wychodząc całkowicie z sali gimnastycznej. Wzięła głęboki wdech. Jak dobrze poczuć świeże powietrze. Poszła w kierunku swojego domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz